30 stycznia 2014

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje

Zainspirowana anglojęzycznym tekstem Don't date a girl who travels, postanowiłam napisać jego "ciąg dalszy". Trochę z własnego doświadczenia, a trochę z przymrużeniem oka. Życie z osobą uzależnioną od podróżowania łatwe nie jest - zarówno przed, jak i po ślubie. Ciekawe czy zgodzą się z tym inne podróżujące dziewczyny, albo ich partnerzy :-).
fot. smart-studio
NIE ŻEŃ SIĘ Z DZIEWCZYNĄ, KTÓRA PODRÓŻUJE

Daleko jej do perfekcyjnej pani domu. Lepiej opanowała sztukę pakowania bagażu podręcznego niż prasowania. Z resztą na to drugie nigdy nie ma czasu, bo przecież jest tyle innych rzeczy, które można robić w weekendy.

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Będziesz musiał zabierać ją gdzieś przy każdej możliwej okazji i wyjściem do kina się nie wykpisz. Walentynki w Atenach, urodziny w Rzymie, dzień kobiet w Gruzji - strach pomyśleć co będzie dalej.

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Zaplanuje Ci niemal każdy weekend do końca roku, a na ewentualny wolny będziesz szukać tanich lotów. Zobaczysz, europejskie stolice szybko przestaną Wam wystarczać, a ona będzie Cię dręczyć Stanami, Chinami i Australią. Ciekawe kto jej potem na tych antypodach pomoże w starciu z tarantulą, skoro w Polsce boi się najmniejszego robala.

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Będziesz z zazdrością słuchał kolegów, których żony wydają pieniądze na ciuchy. Ona będzie chodzić ciągle z tą samą torebką, bo nowa to równowartość biletu dokądśtam. W ogóle "lot" stanie się oficjalną walutą w Waszym domu. Bilet półgodzinny komunikacji miejskiej w Poznaniu? Taniej można polecieć do Szwecji!

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Na tacierzyństwo jeszcze trochę poczekasz, albo przeżyjesz je w wersji flight mode, bo maleństwo urodzi się zarażone wszędobylstwem. Aha, nie myśl też o psie, bo kto by z nim wychodził podczas Waszych wyjazdów. Pozostanie Ci kot i ogarnianie kuwety.

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Twoja lodówka będzie prezentowała ciekawszą kolekcję na zewnątrz, niż wewnątrz. Magnesami z przeróżnych stron Świata się nie najesz, a szukanie najładniejszych i w dobrej cenie przy każdym wyjeździe doprowadzi cię do szału. No dobrze, żona czasem coś Ci ugotuje, ale nie spodziewaj się schabowego. Najpewniej wymyśli coś dziwnego, coś co podejrzała ostatnim razem w Budapeszczie, Bergamo czy innym Belgradzie. I powtórz potem kolegom co jadłeś wczoraj na obiad...

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Zobaczy za dużo Świata i zawsze będzie miała coś do powiedzenia. Na każdy temat. Zaczną się porównania i przypominanki. Kochanie, pamiętasz przejścia dla pieszych w Rydze?  Albo: Na Majorce kierowcy są bardziej uprzejmi.

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje, bo jeszcze zacznie o tym pisać. A wtedy zapomnij o zjedzeniu czegoś na mieście bez obfotografowania czy o wieczorze bez komputera. Żona odpłynie Ci gdzieś w blogosferę i będziesz mógł tylko lajkować jej posty na fejsie. A spróbuj tego nie zrobić...

Nie żeń się z dziewczyną, która podróżuje. Chyba, że na punkcie podróżowania, jesteś tak samo stuknięty, jak ona :-).


20 komentarzy:

  1. To chyba wpis o mnie. Zgadza się każdy detal. Aż się zatrwożyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czekają na Ciebie dwa kosze do prasowania? ;-). Ze świadomością, że "jest nas więcej" jest mi łatwiej. To będzie coś jak grupa wsparcia :-D

      Usuń
  2. Hahaha piękne! Dobrze, że mój Mąż jest tak samo swirniety na punkcie podróżowania jak ja! :D inaczej faktycznie mogłoby być to męczące. Do tego jest bardzo wyrozumiały i dużo pomaga, np. Robi obiad, kiedy ja... pisze nowego posta czy wybieram zdjęcia z wyjazdu :) i w ogóle jest najcudowniejszym Mężem na ziemi.. i w przestworzach zresztą też! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, z moim też się pod tym względem dopasowaliśmy ;-). Co prawda nie gotuje, ale zawsze "autoryzuje" każdy wpis przed publikacją, wyłapując ewentualne głupoty czy literówki ;-). No i najważniejsze: szuka tych wszystkich lotów, więc gdyby nie on nie było by o czym pisać :D.

      Usuń
    2. o rany, a myślałam, że tylko mój Mąż "autoryzuje" wpisy hehehe :P no i u nas jest podobnie, to On szuka biletów i namawia, bo przecież ja się boję latać ;) sytuacja z przedwczoraj.. w TV lecą "katastrofy w przestworzach" a mój M. "ooo, krajówki Ryana! lecimy?!" ;) gdyby nie jego zdecydowanie to pewnie nie wysunęłabym nosa z mieszkania :)

      Usuń
    3. Mamy podobne patenty ;-). Dla mnie Mąż jest jeszcze skarbnicą informacji "praktycznych": zawsze wypytuję go ile coś kosztowało, gdzie się znajdywało itd. Sama zapominam takich szczegółów, o ile nie zanotuję. Ale się robi laurka, taka przedwalentynkowa ;-).

      Usuń
  3. ha, też mam we krwi szukanie najładniejszego magnesu (wolę nie mieć żadnego niż kupić brzydki. ale wtedy można po prostu wywołac zdjęcie i je przyczepić albo zamówić na allegro magnes z własnego zdjęcia!), ale ostatnio odpuściłam bo mi robiły bałagan na lodówce. muszę kupić w ikei tę tablicę magnetyczną i wtedy się porozwieszam na bocznej ścianie w kuchni ;d

    ja się tak zastanawiam, bo u was i u nas nie ma problemu - oboje chętnie wyjeżdżacie. gorzej jak się dobierze domator z kimś, kto chce jeździć - to już czarno widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukanie magnesu to ważny element każdej wyprawy! Ma być ładny i w dobrej cenie (misję uważamy za zakończoną sukcesem, jeśli znajdziemy magnes estetycznie godzien naszej lodówki, za 1 lub 1,5 euro). A co do "różnic w podróżniczych charakterach" myślę, że może być przyczyną niejednego kryzysu. Dobrze, że Wam i nam to nie grozi :-).

      Usuń
    2. też kiedyś poszukiwaliśmy magnesów, ale nie dla nas, dla bliskiej nam osoby :) Faktycznie fajna sprawa z tymi poszukiwaniami. My od jakiegoś czasu mamy inną zajawkę, w ramach suvenirów przywozimy.. lokalną książkę kucharską :D i co z tego że mój M. nie będzie miał na obiad schabowego, zje u swojej teściowej heheh :P

      Usuń
    3. Książka kucharska! Ostatnio też przyszło mi to do głowy, ale nie wprowadziłam pomysłu w życie - za mało miejsca w mieszkaniu, wystarczy już sama kolekcja przewodników ;-). A klasyki polskiej kuchni i to na dobrym poziomie również dostarczają nam rodzice :-).

      Usuń
  4. Dawno nie czytałam tak dobrego tekstu! Imienniczko, Poznanianko - musimy się spotkać na kawie i porozmawiać o podróżach :)) Najlepiej na kawie w jakiejś przytulnej kafejce w Wenecji - bo przecież Poznań to za mało! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Zarumieniłam się] Dziękuję Agnieszko! :-). Spotkań przy kawie i rozmów o podróżach nigdy mi dość, zwłaszcza w towarzystwie ciekawych ludzi - więc jak najbardziej! Może być i Poznań, co tam ;-). Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  5. To juz wiem, kim chcę zostać w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ależ się uśmiałam! świetny wpis :) :) :) i zgadza się co do joty ;) może za wyjątkiem lodówki w moim przypadku, choć magnesów kilka mam :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :D widzę, że jest nas całkiem sporo, super! pozdrawiam :-)

      Usuń
  7. U mnie to ja i On lubimy podróżować, ale to ja Go zaraziłam miłością do świata i uświadomiłam fakt, że za długo w domu siedzieć nie można :).Mój M to zawsze chciał jeździć, ale jakoś nie miał okazji. Teraz razem jeździmy i nawzajem się obrzucamy pomysłami, a moja radość Jego szczęściem w jakimś nowym miejscu jest najfajniejszym wspomnieniem. Po Europie bardzo często jeździmy samochodem, więc zabieramy psa :). Ilość magnesów na lodówce jest odwrotnie proporcjonalna do zawartości lodówki, ale kto by się tym przejmował. Związek z dziewczyną która podróżuje to wielki dar od losu, ot co! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że to dar i najlepiej jak trafia się on podróżno-podatnej osobie, jak u Was :-). Fajnie, że znaleźliście swój sposób na podróże i że korzysta z tego nawet pies :].

      Usuń
  8. Ale się uśmiałam! Mimo, że do ślubu mi jeszcze kawałek, kandydata na męża póki co nie ma, to i tak muszę przyznać, że opis idealnie do mnie pasuje. Teraz mam patent na zniechęcenie każdego natręta- pokażę mu ten wpis i au revoir! ;) Gotować normalnych rzeczy nie potrafię, prasować nie prasuję, bo szkoda czasu, panią domu pewnie będę żadną, ale bagaż podręczny to i w 10 minut spakuje jak potrzeba! Gorące pozdrowienia i gratuluję takiego dobrego tekstu! Mogę go kiedyś u siebie zacytować? albo zalinkować chociaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowo i witam na blogu Moniko! :-) Jasne, że możesz podlinkować czy zacytować, daj tylko jakiś odnośnik :). Pozdrawiam i życzę znalezienia podróżniczo zakreconego partnera :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...