12 maja 2013

Window shopping w Mediolanie

Window shopping to kolejny zwrot angielski, którego znaczenie po polsku trzeba oddać opisowo, ponieważ nie ma w naszym języku dokładnego odpowiednika. Za internetowym słownikiem języków obcych megaslownik.pl jest to "oglądanie wystaw sklepowych (bez zamiaru kupna wystawionych tam towarów)". Dokładnie taki shopping uprawiałyśmy w Mediolanie - mieście idealnie do tego stworzonym. Tak, ale zacznijmy od początku...

Z Bergamo do dworca głównego w Mediolanie podróż zajęła nam niecałą godzinę. Przejazd pociągiem ma tą przewagę nad przejazdem autobusem, że wysiada się wprost na przepięknym dworcu, będącym jednym z największych w Europie (podobno obsługuje ponad 300 tysięcy pasażerów dziennie!).


Budowla robi niesamowite wrażenie. Jest ogromna, monumentalna, a jednocześnie jakby "lekka". Stazione di Milano Centrale jest ciekawą mieszanką stylów architektonicznych - między innymi secesyjnego.

Front gmachu dworca
Wychodząc z dworca w kierunku centrum naszą uwagę na pewno przykuje charakterystyczny budynek - biurowiec Pirelli  w kształcie wysokiej i cienkiej "deski". Jest to punkt orientacyjny miasta widoczny z wielu miejsc.

PIERWSZE KROKI I WRAŻENIA
Hotel San Tomaso, który wybrałyśmy znajdował się w odległości 15 minut spacerem od dworca (dokładnie przy Viale Tunisia), wobec czego nie zdecydowałyśmy się kupić biletu. Naszego miejsca noclegowego z kilku powodów nie polecam, ale jedno trzeba przyznać - ma świetną lokalizację, pozwalającą na obejście całego centrum miasta pieszo. W przypadku hotelu położonego dalej czy też potrzeby szybszego i wygodniejszego zwiedzania warto skorzystać z komunikacji miejskiej, obsługiwanej przez firmę ATM. W Mediolanie funkcjonują obecnie cztery linie metra: czerwona, zielona, żółta i fioletowa. Poza tym do dyspozycji mamy sieć tramwajów i autobusów, a także - na obrzeżach miasta - trolejbusów. Bilety można kupić w automatach, stojących na stacjach metra i dworcach. Dostępne są również w Biurze Informacji Turystycznej na Stazione Centrale. W sprzedaży są bilety jednorazowe (1,50 ), 24-godzinne (4,50), 48-godzinne (8,25 €), a także bilety wieczorne, ważne od godziny 20:00 do końca dnia (3 €). Bilety należy kasować przed rozpoczęciem jazdy.

Żółty mediolański tramwaj
Gdzieś w przewodniku przeczytałam, że Mediolan nie jest miastem, w którym można zakochać się od pierwszego wrażenia. Rzeczywiście, nie licząc dworca, miasto nie zachwyca na pierwszy rzut oka. Jest raczej hałaśliwą metropolią, daleką od wyobrażeń o włoskim klimacie. 

Viale Tunisia


Pierwszy wieczorny spacer pokazał nam przyjemniejszą stronę Mediolanu. Po pierwsze - parki miejskie. W mieście jest dużo zieleni, a jeden z parków - Giardini Indro Montanelli - znajdował się niedaleko naszego hotelu, tuż przy głównej alei zakupowej Corso Venezia. W parku można spacerować nawet po zmroku - jest dobrze oświetlony i sporo w nim ludzi, przez co można czuć się bezpiecznie. Znajduje się w nim m. in. Planetarium Miejskie oraz Muzeum Historii Naturalnej.

Fasada muzeum - obecnie w renowacji
Planetarium
Kolejnym naszym wieczornym odkryciem okazała się dzielnica Brera, szczycąca się mianem dzielnicy Designu. W tym rejonie znajduje się mediolańska Akademia Sztuk Pięknych, Pinacoteca di Brera (galeria sztuki, w której znajdziemy wiele ważnych dzieł włoskiego malarstwa), jak również butiki z designerskimi meblami i elementami dekoracji wnętrz.
Atmosfera bohemy przyciąga turystów, zwłaszcza wieczorami - ruch w knajpkach jest tu ogromny, bardzo trudno znaleźć wolne miejsce. Chcąc skosztować tego klimatu warto zatrzymać się w jednej z kawiarni, pubów, pizzerii czy restauracji - najlepiej tam, gdzie najwięcej klientów wygląda na Włochów :).

W wielu miejscach można skorzystać z tak zwanego Aperitivo, w innych krajach znanego jako Happy hours. Oznacza to, że w określonych godzinach (np. 18-22) kupując drinka lub piwo, goście restauracji mogą korzystać bez ograniczeń z przekąsek i dań serwowanych w formie szwedzkiego stołu. Koszt takiego posiłku jest bardzo niski, jak na mediolańskie warunki, bo wynosi około 8-10 €. Słyszałam zarówno dobre, jak i kiepskie opinie na temat jakości takich dań - nie miałam jednak okazji wyrobić sobie własnego zdania, bo zdecydowałyśmy się po prostu na pizzę. Proste składniki - mozzarella, ricotta i czarne oliwki - w połączeniu z dobrym cienkim ciastem smakowały na prawdę wyśmienicie. Cena takiej pizzy to 8 €, małe piwo Perroni do tego to koszt wysokości 6 € (dla porównania w sklepie takie samo kosztuje 2 €). Ale uwaga, to nie koniec ;). Do rachunku w Mediolanie zawsze dolicza się tak zwane coperto, a więc dodatkową opłatę za nakrycie. O wysokości tej dopłaty dowiadujemy się dopiero wraz z otrzymaniem rachunku - zazwyczaj jest to 1-2 € od osoby. 

Po takim jedzeniu dalszy spacer był jak najbardziej wskazany. Na mały window shopping każda pora jest dobra, zwłaszcza w takich miejscach jak Brera, gdzie każda wystawa to małe dzieło sztuki, na które można się zapatrzeć "przez szybkę". 
Do pełnego obrazu dzielnicy - poza sztuką, designem, wystawami, gwarem głosów w różnych językach, odgłosów stukania kieliszków i sztućców, tłumu i ścisku - trzeba dodać jeszcze jeden ciekawy obrazek. Otóż niemal co krok natkniemy się w niej na ciemnoskórych sprzedawców torebek, które do złudzenia imitują luksusowe marki, takie jak Luis Vitton, Prada czy Chanel. Takich "stoisk", a raczej prześcieradeł położonych na bruku, naliczyć można kilkanaście albo i więcej. Nie widziałam aby ktokolwiek z przechodniów był zainteresowany kupnem takiej pamiątki z Mediolanu, ale skoro Panowie tak uparcie czekają, to pewnie czasem klient się zdarza.
ZWIEDZANIE  
Kolejny dzień w całości przeznaczyłyśmy na poznawanie miasta. Wystartowałyśmy około 10:00, zaopatrzyłyśmy się w napoje w sklepie naprzeciwko hotelu (co okazało się później genialnym pomysłem, bo w centrum Mediolanu bardzo trudno znaleźć jakikolwiek sklep spożywczy) i poszłyśmy wzdłuż Corso Venezia w kierunku Duomo.
W Mediolanie - w przeciwieństwie do Rzymu -  jest sporo rowerzystów i dróg rowerowych
Po jakiś 20 minutach spokojnego spaceru dotarłyśmy do Corso Vittorio Emmanuele II  - deptaku handlowego, prowadzącego do głównego placu w mieście - Piazza del Duomo.  Wyłaniający się z daleka zarys katedry robi ogromne wrażenie. To coś kompletnie nierealnego, trochę jakby z bajki :). Do placu można dojechać też metrem, wysiadając na stacji "Duomo".
 
Widziałam już wiele pięknych kościołów, ale Duomo kompletnie mnie oczarowała. Lekkość i ażurowość tej pięknej budowli przypomina delikatną koronkę, a przecież sama katedra jest ogromna - to jeden z największych kościołów na świecie. Katedrę Narodzin Św. Marii w Mediolanie budowano przez wiele lat, a piękno jej formy to zasługa wyjątkowego połączenia stylów: gotyckiego i barokowego (również neogotyckiego - późniejsze przebudowy).
Wnętrze Santa Maria del Fiore ma nieco surowy charakter. Pięcionawowe wnętrze zostało pokryte sklepieniem krzyżowym. Na uwagę zasługują przepiękne, ogromne witraże, przedstawiające sceny biblijne. Na sklepieniu absydy znajduje się ważna dla Kościoła Katolickiego relikwia - gwóźdź z Krzyża Świętego. Pod prezbiterium mieści się krypta Św. Karola Boromeusza - XVI-wiecznego kardynała. Mieści się tam również skarbiec, do którego wejście jest płatne dodatkowo (1 €), a w którym mieszczą się naczynia i szaty liturgiczne, bizantyjskie rzeźby, a także wiele średniowiecznych wyrobów ze złota i srebra. 
 
Posąg Św. Bartłomieja obdartego ze skóry
Wejście do katedry jest bezpłatne. Jeśli chcemy mieć oficjalną zgodę na robienie zdjęć wewnątrz, powinniśmy kupić specjalną opaskę na rękę przy wejściu, która kosztuje 2 €. Ja lubię poczuć czasem trochę adrenaliny, więc postanowiłam działać nielegalnie ;). Starałam się jednak nie afiszować z robieniem zdjęć, oczywiście nie używać lampy, no i pstrykać szybko - co czasem kończyło się ujęciem nieostrym.

Absolutnie koniecznym punktem do zobaczenia w katedrze jest... jej dach. Aby się tam dostać należy wyjść z kościoła i podejść wzdłuż lewej (patrząc frontem do wejścia głównego) ściany bocznej budowli, gdzie znajduje się specjalne wejście. Do wyboru mamy dwa sposoby dostania się na górę: tańszy i prozdrowotny - po schodach, za 8 € oraz droższy i wygodniejszy - windą, za 12 €. Polecam opcję tańszą - wejście nie jest bardzo trudne, zajmuje kilka minut. Widok z góry to coś więcej niż tylko piękna panorama miasta - to możliwość przyjrzenia się z bliska pięknym pinaklom, gargulcom i rzeźbom, pospacerowania pomiędzy tymi gotyckimi dziełami sztuki. Już nie mówiąc o zdjęciach, jakie można tam zrobić!

Po dachu katedry chodziłyśmy ponad godzinę. Nie dlatego, że są tam duże odległości do przejścia, a dlatego, że nie mogłyśmy się oderwać od podziwiania i fotografowania. Jedynym mankamentem jest liczba turystów - czasem trzeba odczekać trochę aby zrobić zdjęcie bez niepożądanych mistrzów drugiego planu.

Ze schodów wychodzimy najpierw na boczną część dachu budowli, po jej przejściu docieramy do kolejnych schodów, tym razem krótkich, które prowadzą na najwyższą część dachu i centralną część kościoła. Stamtąd najlepiej widać panoramę Mediolanu. Jest to też całkiem przyjemne miejsce do kilkuminutowego odpoczynku.

Przy dobrej widoczności podobno widać Alpy. Ja Alp nie widziałam, choć niebo było czyste, ale i tak widoki na miasto były fantastyczne.
Ciężko oderwać się od podziwiania Mediolanu z tak pięknej perspektywy, ale w końcu trzeba zejść na ziemię i powrócić na plac Duomo.  Plac stanowi serce i centrum miasta, które tętni życiem praktycznie o każdej porze dnia i roku. Charakterystycznym punktem placu jest pomnik króla Wiktora Emanuela II, któremu z resztą poświęconych jest większość pomników i ważnych miejsc we włoskich miastach ;).
Patrząc z perspektywy uchwyconej na zdjęciu, po lewej stronie mamy kolejne mediolańskie "must see": galeria nie kogo innego jak... tak jest, Vittorio Emanuele II :). Ta neoklasycystyczna budowla z XIX wieku pod wieloma względami różni się od współczesnych galerii handlowych, ale chyba przede wszystkim przepychem. W pasażu handlowym znajduje się wiele luksusowych butików i restauracji, o cenach absolutnie nieprzystępnych, w których jednak nie brakuje klientów. Po galerii spaceruje również wiele turystów, którzy tak jak my chcą zobaczyć i sfotografować to piękne miejsce.
 
Na posadzce galerii znajdują się mozaiki przedstawiające herby miast włoskich. Jedna z nich przedstawia byka. Przewodnikowy przesąd mówi, że trzeba obrócić się na pięcie usytuowanej w miejscu byczego - powiedzmy delikatnie - podbrzusza, aby zapewnić sobie powrót do Mediolanu w przyszłości. Tłum turystów skupionych wokół tej mozaiki oraz dziura wyrobiona przez wiele obracających się pięt świadczą o tym, że do tego miasta chce się wracać ;).
Przechodząc na drugą stronę Galerii Emanuele trafimy na plac przy którym znajduje się najsłynniejsza opera na świecie - teatro alla Scala. Budynek z zewnątrz nie wyróżnia się specjalnie, podobno warto zobaczyć wnętrza, jednak nam nie udało się trafić godzinowo w taką możliwość. Na przeciwko wejścia do opery znajduje się skwer, w którym na samym środku widnieje spory pomnik Leonardo da Vinci.
Co jeszcze widziałyśmy w ramach naszego spaceru? Po prawdziwie włoskich lodach w okolicy Duomo skierowałyśmy się bardziej na południe zabytkowej części miasta. Zahaczyłyśmy o Uniwersytet, Parco Delle Basiliche, potem - już bardziej na północ - dworzec Cadorna. Zmierzałyśmy w kierunku pałacu Sforzów.
Parco Delle Basiliche
Dworzec Cadorna z charakterystyczną igłą z nitką
Castello Sforzesco, położony jest na północny zachód od placu Duomo, służył dawniej za siedzibę rodu książęcego. Obecnie w salach zamkowych mieszczą się liczne muzea sztuki i historii. Wstęp na tereny zamkowe jest bezpłatny, podczas gdy zwiedzanie poszczególnych ekspozycji wymaga kupna biletów. Tuż za zamkiem rozpościera się wspaniały kompleks parkowy Sempione, w którym znajduje się IX-wieczny łuk triumfalny. Parco Sempione to popularne wśród mieszkańców Mediolanu miejsce wypoczynku i rekreacji. Rzeczywiście, można w nim odpocząć - miękka trawa idealnie nadaje się do krótkiej drzemki :).
Wracając w kierunku hotelu przeszłyśmy się uliczkami tak zwanego Złotego Kwadratu (Quadrilatero d'Oro). To tutaj swoje pierwsze kroki po przylocie kierują wszystkie szanujące się fashionistki aby zaopatrzyć się w ciuszki z dokładnie tych samych butików, w których ubierają się światowi celebryci. Armani, Dolce&Gabbana, Versace, Marni, Prada czy Hermes - to tylko niektóre luksusowe marki, których sklepy znajdziemy w przestrzeni wyznaczanej ulicami: Via Manzoni, Via Monte Napoleone, Via Sant'Andrea, Via Spiga i Via Borgospesso. Dla nas była to oczywiście idealna okolica do window shopping. Wystawy wielokrotnie wprawiały nas w zadziwienie: kto kupuje takie dziwne rzeczy, w dodatku za takie pieniądze? No cóż, kto bogatemu zabroni ;-).
Polski akcent - modelka Małgorzata Bela

Do hotelu wróciłyśmy przed 20:00, solidnie zmęczone (szacuję, że przeszłyśmy łącznie kilkanaście kilometrów), ale zadowolone. Nazajutrz czekał nas jeszcze pożegnalny spacer, a potem powrót autobusem na lotnisko, co zajmuje niecałą godzinę czasu. Autobusy prywatnych przewoźników odjeżdżają co kilkanaście minut, a koszt biletu to około 5 €. Odradzam kupno biletów w kioskach - otrzymamy wówczas bilet jednego konkretnego przewoźnika i będziemy musieli czekać na odjazd jego autobusu, zamiast po prostu skorzystać z tego, który odjeżdża najszybciej.

PODSUMOWANIE 
Co zapamiętam z Mediolanu? Na pewno katedrę. Złośliwi mówią, że to miasto to "Duomo i nic więcej", ale ja tak nie sądzę. Może i nie sprawia, że zakochujemy się od pierwszego wejrzenia, ale na pewno da się polubić. Potrafi też zachwycić. Minusem miasta jest to, że jest drogie - zarówno baza noclegowa, jak i restauracje nie należą do przystępnych. Nie znajdziemy też tutaj tanich miejsc do zakupów - nawet w okresie przecen trudno znaleźć coś na kieszeń polskiego turysty. Czy więc polecam? Zdecydowanie tak. Nawet jeśli zachwycić nas miałaby tylko katedra i dworzec, to taka katedra i taki dworzec są tego warte. A co się przy okazji napatrzymy na świat wielkiej (co nie zawsze znaczy pięknej) mody przez szybkę, to nasze ;).

PS. Nie dotarłyśmy do kościoła Santa Maria delle Grazie, w którym znajduje się "Ostatnia wieczerza" Leonardo da Vinci. Celowo ominęłyśmy ten punkt, ponieważ wiem, że dostanie się do obrazu jest bardzo trudne, nawet jeśli bilety zarezerwuje się znacznie wcześniej (wejścia są limitowane na dzień, ponieważ obraz nie został podobno dobrze utrwalony i zbyt duże zainteresowanie turystów może mu zaszkodzić). Generalnie zwiedzanie teoretycznie możliwe jest od wtorku do niedzieli w godzinach 8:15 - 18:45, a wstęp kosztuje 6,5 €. Wizytę należy zapowiedzieć na 3-4 dni przed planowanym terminem, co jednak - jak wspominałam wcześniej - nie daje to stuprocentowej gwarancji, że się uda. My dzięki naszemu hotelowi śmiało możemy powiedzieć, że "Ostatnią wieczerzę" w Mediolanie widziałyśmy... ;)



9 komentarzy:

  1. mam zapytanie odnośnie Mediolanu i dojazdu na lotnisko, jeśli lepiej nie kupować biletów w kiosku - to gdzie u kierowcy i czy autobusy na lotnisko w naszym przypadku orio al. serio są dobrze oznakowane ?trochę się dygam, bo lecimy wieczorem z Katowic, mój pierwszy lot, a z powrotem wracamy jeszcze później,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bilet kupisz na lotnisku Orio, najlepiej w dwie strony. Busy są dobrze oznakowane, stoją przed Orio, a w drogę powrotna przy głównym dworcu (tym ładnym, o którym piszę; po prawej stronie stojąc przodem do dworca; tam też kupisz w razie czego bilety od kierowców lub ich asystentów sprzedających bilety właśnie). Trzeba tylko patrzeć czy wsiadasz w bus do Orio czy drugiego lotniska (chyba Malpensa). Rozumiem obawy, skoro to pierwsza podróż, ale wybrałeś do tego super destynację - będziesz zachwycony/a! :-)

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź, mąż jedzie na targi i zabiera mnie ze sobą, będziemy tylko dwa dni więc staram się tak zaplanować pobyt,, abyśmy co nieco zobaczyli np. katedrę Duomo

      Usuń
    3. Zobaczcie też koniecznie Bergamo! Jest suuuuper :-)

      Usuń
  2. Witaj, miałabym jeszcze jedno zapytanie, jaki bilet opłaca się kupić na metro, jeśli chcę kilka razy nim jeździć ( np trasa Loreto-Cairoli potem Cairoli-Duomo, Duomo-Loreto: z Cairoli mąż idzie na targi, z targów myślałam wieczorem wracając zahaczyć o Duomo i potem do hotelu), bo jak czytam to są jakieś minutówki 105 min od skasowania, a jest np bilet dzienny na wszystkie linie metra M1, M2,M3, który ważny jest cały dzień do kilkukrotnego przejazdu, póki co jeszcze doczytuję, ale jakbyś mogła mi podpowiedzieć byłabym wdzięczna, nigdy nie jeździłam metrem, więc dla mnie to w ogóle nowość, ale widzę, że to będzie najlepszy środek komunikacji dla nas. Pozdrawiam. Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to nie korzystałam w Mediolanie z metra, wszystko zwiedzałam na pieszo. Nie pomogę w tym temacie :-(

      Usuń
  3. Wybieram się do Mediolanu za miesiąc, bardzo przyjemnie było przeczytać tę relację ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi bardzo miło czytać takie komentarze, dziękuję!!

    OdpowiedzUsuń
  5. My również uważamy, że Mediolan to nie tylko Duomo. Warto tu przyjechać i pooddychać wielką modą, sztuką i włoskim designem. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...