14 lipca 2013

Zadar, czyli co łączy Hitchcocka, Rzym i lawendę?

Wszystko zaczęło się od jajka. W przypadku tego wyjazdu dosłownie. W Wielkanoc Scandjet, oferujący loty do Chorwacji, ogłosił konkurs na pisankę inspirowaną Chorwacją, Zadarem, firmą Scandjet lub po prostu wymarzonymi wakacjami. Nagrodą dla wybranych 10 prac miały być bilety lotnicze na trasie Warszawa - Zadar i z powrotem, co skutecznie zachęciło nas do wzięcia udziału w zabawie. Mając poczucie pewnego absurdu sytuacji (o konkursie dowiedzieliśmy się tuż przed jego zakończeniem, przez co pisanki malowaliśmy niemal po Świętach, w dodatku w Prima Aprilis), zabraliśmy się do kreatywnej pracy, zakończonej wysłaniem dwóch zgłoszeń - męża i mojego z osobna. Niepewni czy to nie żart, czekaliśmy na następny dzień, w którym miał nastąpić werdykt. 2. kwietnia wszystko stało się jasne: zgłoszenie męża znalazło się wśród wybranej 10, wygraliśmy jeden bilet! Zadowoleni pozwoliliśmy emocjom opaść i z kupnem drugiego biletu czekaliśmy na dobrą okazję. Ta przyszła niecałe trzy tygodnie temu (kupon na Grouponie na lot do Zadaru za pół ceny) i zaowocowała wspólnym, fantastycznym wypadem do słonecznej Chorwacji. 


Od momentu otrzymania potwierdzenia rezerwacji lotu od Skandjet byłam bardzo podekscytowana. O Chorwacji marzyłam od dawna, wiele na jej temat słyszałam, widziałam zdjęcia znajomych, ale dotychczas nie była nam po drodze. Naszym autem w tak daleką podróż nie odważylibyśmy się jechać, a bilety lotnicze są zazwyczaj drogie (regularne ceny kształtują się na poziomie 600-800 zł w dwie strony). Na szczęście dwa tygodnie od momentu kupna drugiego biletu minęły bardzo szybko i nadszedł ten szczęśliwy czwartek. Los nam komunikacyjnie nie sprzyjał - najpierw wypadek SKM, przez co na Okęcie jechaliśmy autobusem, potem awaria systemu sortowania bagaży na lotnisku, przez co prawie 40 minut czekaliśmy w samolocie aż nasze bagaże dotrą na pokład. Te niedogodności oraz 30-stopniowy upał nie studziły jednak mojego zapału :-). Jakieś półtora godziny później z okna samolotu rozprzestrzeniał się niesamowity widok małych wysepek, turkusowej wody, skalistych gór oraz - gdzieniegdzie - miasteczek z dachami w kolorze cegły. Właśnie tak to sobie wyobrażałam wcześniej!
Widok na Nin
Uwielbiam moment wyjścia z samolotu po wylądowaniu. Pierwszy wdech innego powietrza, pierwsze odczucie temperatury, wilgotności i wiatru, pierwsze rozejrzenie się dookoła. To trochę jak zwiastun filmu, przystawka przed daniem głównym, zapowiedź czegoś niezwykłego. Jako motyw główny pierwszego wrażenia przewijały się tu dwie rzeczy. Po pierwsze, liczne informacje o tym, że Chorwacja należy do Unii Europejskiej (przystąpiła do niej dokładnie trzy dni przed naszym przylotem), a po drugie - lawenda! Te jasnofioletowe kwiaty rosną na terenie wokół lotniska, roznosząc w powietrzu niesamowity zapach.
DOJAZD DO MIASTA
Z lotniska do Zadaru można dojechać autobusem miejskim (koszt około 25 HRK, 1 HRK = około 0,6 zł) lub taksówką. W przypadku linii Enter Air, z której  korzystaliśmy, nie ma synchronizacji rozkładu autobusów z godzinami przylotów (rozkład jazdy TUTAJ), przez co zdecydowaliśmy się na taxi (na autobus musielibyśmy czekać ponad dwie godziny). Taksówkarze sprzed lotniska prezentują mało "europejski" poziom, przed czym chciałabym Was ostrzec. Przy postoju taxi umieszczona została tablica ze stawkami, jakie obowiązują za kilometr, jednak kierowcy proponują stawki kompletnie inne - chyba nie muszę dodawać, że kosmicznie zawyżone. Za 20 minutowy przewóz oczekują kwoty rzędu 250-300 HRK, przy czym nie ma mowy o targowaniu - wolą czekać na klienta, który taką ofertę przyjmie, niż obniżyć cenę. My, wraz z inną parą, z którą dogadaliśmy się, że weźmiemy taxi wspólnie, mieliśmy wyjątkowe szczęście. Podeszliśmy do kierowcy, który dopiero co zjechał z kursu i ten - ku naszemu zdziwieniu - zaproponował kwotę 150 HRK, na co przystanęliśmy. Cena za przejazd, liczona według taksometru, powinna wynosić w przedziale 115-130 HRK (taką informację uzyskaliśmy później w Biurze Informacji Turystycznej). Aby nie paść ofiarą naciągactwa, warto więc zamówić taksówkę przez telefon, albo - jeśli jest taka możliwość - skorzystać z transferu proponowanego przez właściciela apartamentu, z którego będziemy korzystać (z tego co widziałam, wielu gospodarzy proponuje taką usługę za około 100 HRK).
OJEJ, JAK TU RZYMSKO! PIERWSZE WRAŻENIA
Wejście do starej części Zadaru prowadzi przez Bramę Wenecką. Tuż za nią rozpościera się obszar wąskich uliczek i malowniczych zakątków, po których spacerują turyści. Panuje tu przyjemna, luźna atmosfera, a całość kojarzy się mocno z Włochami, zwłaszcza z Rzymem. Pamiętacie jak rozpływałam się nad rzymską pizzą na kawałki i pysznymi lodami (kto nie pamięta - odsyłam TUTAJ)? Niemal takie same znajdziecie tutaj i to w podobnych cenach (kawałek pizzy 10 HRK, porcja lodów 7 HRK). Jako "miłośniczka zdrowego jedzenia" (patrz: profil) nie powinnam się do tego przyznawać, ale te mało zdrowe przysmaki dość często uprzyjemniały nam wyjazd :-).
Polecam smak Ferrero Rocher - prawdziwie czekoladowo-nugatowa przyjemność
Tutaj zaopatrywaliśmy się w lodowe pyszności - ul. Široka (Kalelarga)
Znajdująca się na półwyspie starówka Zadaru prezentuje się przepięknie. Jest to zasługa między innymi dobrego, bardzo subtelnego oświetlenia, w neutralnym kolorze, jak również wyjątkowego chodnika, zrobionego z jasnych, idealnie gładkich, lekko wypolerowanych kafli, które dobrze to światło odbijają, jak również sprawiają, że chodzi się po nich bardzo wygodnie (nawet z walizkami na kółkach).
Pastelowe kamienice z oknami przysłoniętymi drewnianymi zaokiennicami, liczne zaułki z romantycznymi knajpkami, a także pozostałości rzymskiego panowania w tych rejonach - to wszystko razem, wraz z nadmorskim klimatem Zadaru, robi niesamowite wrażenie.
Widok z naszego okna
ODKRYWANIE ZADARU
Rzymskie wpływy to nie tylko lody i pizza, a przede wszystkim sama historia miasta. Zbudowali je bowiem Rzymianie, po czym miasto przechodziło różne koleje losu, by najbardziej rozkwitnąć za panowania Wenecjan.  Głównym placem Zadaru jest Narodni trg, usytuowany w centralnej części Starego Miasta. Po zachodniej stronie placu uwagę przykuwa budynek z dzwonnicą z 1562 roku, który obecnie służy jako siedziba straży miejskiej. Uwaga, przy placu dostępne jest darmowe wi-fi :-).
Nasz apartament znajdował się dosłownie 30 kroków od tego miejsca, co stanowiło doskonały punkt startowy. Od placu odchodzi ulica Široka - główna aleja w Starym Mieście. To przy niej znajduje się większość barów, sklepów z pamiątkami i kawiarni. Ulica prowadzi aż do forum, wokół którego rozwinęło się później średniowieczne miasto. W tym miejscu zachowały się pozostałości z czasów starożytnych (np. kolumna, która służyła później jako pręgierz), a także piękne średniowieczne świątynie, będące symbolem miasta. 
Na Širokiej zawsze coś się dzieje :-)
Wszędzie pełno lawendy - jako pamiątki i elementy dekoracji
Mieszkaniec jednej z wąskich zadarskich uliczek
Najważniejszą i najbardziej charakterystyczną budowlą jest kościół Św. Donata z IX wieku, reprezentujący styl przedromański. Tuż obok znajduje się katedra Św. Anastazji, w której znajdują się relikwie jej patronki, a także kościół Św. Chryzogona - patrona Zadaru. Do rotundy Św. Donata można odpłatnie wejść, by zobaczyć znajdującą się wewnątrz salę koncertową. Katedra jest kościołem czynnym, otwartym dla zwiedzających, jednak by wejść na znajdującą się przy niej dzwonnicę należy kupić bilet (koszt 10 HRK dla doroslych, 5 HRH dla dzieci). W dni powszednie wejście na ten punkt widokowy jest możliwe w godzinach 10:00-22:00, w niedziele i święta wieża jest niedostępna dla zwiedzających.
Naprzeciw kościoła Św. Donata znajduje się kościół Najświętszej Panny Marii z XII wieku, obecnie należący do zakonu Benedyktynek. W części pomieszczeń klasztoru znajduje się Muzeum Sztuki Sakralnej, a tuż obok - w nowoczesnym budynku - Muzeum Archeologiczne. 
Kontynuując spacer przez forum w kierunku morza, dojdziemy do promenady. Skręcając w lewo, czeka nas spacer w kierunku fosy i mariny. Skręcając w prawo dojdziemy do Organów Morskich, Pomnika ku czci Słońca i portu.
Powiedzmy, że skręciliśmy w lewo. Mijając budynki uniwersytetu, pomnik smutnego pana trzymającego muszlę (patrz wyżej) i fosę, docieramy do mariny, tuż obok Bramy Weneckiej. Stąd już tylko kawałek do miejskiej plaży Kolovare.
Spacer od bramy miejskiej do Kolovare zajmuje około 10-15 minut. Po drodze mijamy trochę nowocześniejszego Zadaru - typowe budynki mieszkalne, hotele itd. Na niektórych budynkach widać jeszcze zniszczenia, być może jeszcze od nie tak dawnej wojny? Zanim dojdziemy do głównego kąpieliska przekraczamy niewielki park, w którym znajduje się zejście do "nieoficjalnego" kąpieliska. Miejsce spokojne, zejście do wody łagodne, ale niestety jest bardzo kamieniście.
Na samym Kolovare możemy liczyć na bardziej rozbudowaną plażową infrastrukturę. Jest plażowy bar, są parasole przeciwsłoneczne, toalety (Toi Toi, bezpłatne), a także prysznice (płatne 2 HRK). Wejście do wody również kamieniste, choć wyłożone drobniejszym kamieniem. Jeśli chodzi o powierzchnię do leżenia to mamy do wyboru: drobny żwirek, beton, albo trawnik. Szału może nie ma, ale wypocząć można.
Duże Karlovačko z widokiem na Adriatyk - 15 HRK, mała woda Jamnica - 10 HRK
Wracamy do Starego Miasta. Pamiętacie miejsce, w którym mijając forum, szliśmy promenadą w lewo? Teraz skręcamy w prawo. W pewnym momencie dojdziemy do schodów schodzących do morza, na których zwykle siedzi sporo osób. W tym miejscu słychać też specyficzną muzykę. To właśnie są Organy Morskie, zbudowane stosunkowo niedawno, bo w 2005 roku. Organy składają się z kilkudziesięciu rur o różnych długościach i średnicach, ustawionych pod różnym kątem nachylenia Na tym wyjątkowym instrumencie grają wypychanym powietrzem fale morskie, wydając różne dźwięki, w zależności od wzburzenia wody. Muzyka robi hipnotyzujące wrażenie. 
Promenada wieczorem - ruch jeszcze większy niż za dnia
Św. Mikołaj zasłuchany w muzykę fal
Tuż obok organów znajduje się Pomnik ku czci Słońca, stworzony przez autora Organów Morskich - architekta Nikoli Bašicia. Instalacja w kształcie okręgu o średnicy około 20 metrów, została stworzona z płyt szklanych, pod którymi znajdują się moduły solarne. Fotoelektryczne elementy za dnia magazynują energię słoneczną, następnie przetwarzają ją na energię elektryczną, służącą do oświetlania pomnika oraz całej promenady w nocy. Poszczególne fragmenty okręgu świecą w różnych kolorach, następnie gasną, w - wydawało by się - zupełnie przypadkowym porządku. Całość zdaje się budzić zbiorową euforię w turystach w każdym wieku :-).

Kontynuujemy nasz wieczorny spacer po mieście w kierunku portu, by następnie przejść przez bramę morską w uliczkę prowadzącą na Narodni trg. Tym razem jednak idziemy w nie w stronę forum, a w przeciwną, by dojść do kolejnego urokliwego placu miejskiego. 
 Trg Petra Zoranića, bo o tym miejscu mowa, to przestrzeń, w której odbywają się często mini koncerty, a zasłuchani w muzykę ludzie wypoczywają w ogródkach kawiarni. Znajduje się tu też kościół Świętego Symeona z sarkofagiem Świętego. Na południowy wschód od placu rozpościerają się parki miejskie. 
Na koniec jeszcze kilka informacji praktycznych. Po pierwsze: zakupy. Jeśli chcecie zaopatrzyć się w jedzenie i napoje w cenach zbliżonych do polskich, albo nawet tańszych, polecam market KONZUM, znajdujący się w centrum Starego Miasta, przy ulicy Dalmatinskog Sabora 8. Sercem nocnego życia miasta są ulice Kovačka i Stomorica, gdzie liczne knajpki i puby dosłownie pękają w szwach od młodych ludzi. Można skosztować tu całkiem dobrej Rakiji w cenie 5 HRK za "shota". Jeśli chodzi o zakup pamiątek, najlepiej odwiedzić Galerię w budynku dawnego kościoła Świętych Andrzeja i Piotra przy ulicy Sabora - patrz zdjęcie niżej. To tutaj ręcznie malowany magnes kupiłam za 10 HRK, podczas gdy wszędzie indziej magnesy made in china kosztowały 20-30 HRK. Dobrą i niedrogą kawę, a także sok lawendowy można wypić w przyjemnym, choć pustawym barze Frenky Bar przy ulicy Varoška 3.
CO Z TYM HITCHCOCKIEM?
Lawenda jest w prawdzie symbolem chorwackiej wyspy Hvar, ale w Zadarze - jak pisałam wcześniej - również jest mocno popularna, pewnie trochę na potrzeby turystyki i handlu pamiątkami. O rzymskich wpływach na architekturę i gastronomię miasta pisałam. Co wobec tego ma wspólnego z Zadarem Alfred Hitchcock, mistrz filmowego suspensu? Otóż, jak możemy przeczytać na plakacie znajdującym się przy głównym wejściu na promenadę, podobno reżyser, będąc w Zadarze w maju 1964 roku, miał powiedzieć, że to właśnie tutaj są najpiękniejsze zachody słońca, dalece piękniejsze niż te, które co wieczór oklaskiwane są w Key West na Florydzie. Porównania z Florydą nie mam, bo jeszcze tam nie byłam, ale rzeczywiście wieczorny spektakl słońca w Zadarze robi wrażenie. 
POZA ZADAREM
Na zwiedzenie samego miasta wystarczy jeden dzień, ale Zadar to świetna baza wypadowa do poznawania innych zakątków Chorwacji. Zostając tu na tydzień lub dwa warto pokusić się o wynajem auta i przejazd nad Jeziora Plitvickie,  albo w innym kierunku - do Parku Narodowego Paklenica, Parku Krka a także do Szybernika, Trogiru, a może nawet Splitu. Poza kosztami, jakie poniesiemy w związku z takimi wyprawami (wynajem auta, cena paliwa, opłaty za autostrady), trzeba liczyć się z czasem, jaki nam nam one zabiorą (są to dość duże odległości + czas na samo zwiedzanie). Poza Chorwacją kontynentalną, możemy odkryć liczne wyspy Dalmacji. Dość popularną wycieczką jest rejs na Archipelag Kornati (szczegóły i relacja - nie mojego autorstwa: TUTAJ), który kosztuje około 200 HRK i zajmuje cały dzień. My byliśmy na miejscu niecałe cztery dni, wiec zdecydowaliśmy się na dwa krótkie wypady: do Nina i na wyspę Ugljan. Nin to urokliwa miejscowość około 14 km od Zadaru, gdzie dojechaliśmy autobusem (17 HRK/os. w jedną stronę). Na Ugljan płynie się promem narodowej linii Jadrolinija (18 KRJ/os. w jedną stronę). Relacji z tych wypadów poświęcam odrębny post (TUTAJ).
Do przeczytania relacji, jak również odwiedzenia tych miejsc zachęcam serdecznie, bo wzbogaciły nasz wyjazd o wspaniałe widoki i przeżycia.
WARTO CZY NIE WARTO?
Absolutnie tak, warto. Osoby znające Chorwację lepiej twierdzą, że Zadar nie umywa się do Splitu i Dubrovnika, najpiękniejszych miast tego kraju. Pewnie mają rację - będę potrafiła to ocenić dopiero jak je zobaczę. Jak na pierwszy kontakt z tym krajem i tak wystarczyło by się nim zauroczyć i chcieć wracać tam jeszcze wiele razy. Zadar jest idealny na krótki city break - oferuje dobre połączenie zwiedzania, wypoczynku i poznawania ciekawych okolic. Stopień intensywności wyjazdu można dopasować do indywidualnych potrzeb i możliwości. Do tego jeszcze język i kultura podobne do polskich (w wielu miejscach można porozumieć się polsko-chorwacko, bez uciekania się do angielskiego) i zupełnie nie-polska pogoda: bez kaprysów, po prostu ciepło i słonecznie. Czego chcieć więcej? :-)


13 komentarzy:

  1. Super;) opis waszej wyprawy posłużył nam jako przewodnik w czsie naszej wizyty w zadarze sa tutaj potrzebne informacje zeby sprawnie przejsc przez najwazniejsze ciekawe miejsca dzieki,

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja relacja bardzo mi się przyda :) Właśnie planuję wyjazd do Chorwacji i 2 dni spędzę w Zadarze. Powiedz, jak wspominasz pobyt na wyspie? Warto zamienić 1 dzień w Zadarze na 1 dzień tam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Ale super - Zadar bardzo miło wspominam i chętnie bym tam wróciła, choćby zaraz. Choć wiem, że nie jest to "szczyt możliwości" Chorwacji :). Na wyspę można wyskoczyć nawet na kilka godzin, więc myślę, że warto zrobić sobie taki wypad. Koniecznie zaliczyć trzeba tam fortecę Świętego Michała i widok na Kornati! Boski krajobraz :-)

      Usuń
    2. Postanowiliśmy spędzić jedną noc na wyspie, w Preko :) Kojarzysz konkretnie tą miejscowość czy raczej nie? Nie będziemy pewnie wjeżdżać w wyspę głębiej bo auto zostawimy na stałym lądzie i jestem ciekawa czy Preko to tylko plaża i widoki czy coś więcej ;)

      Usuń
    3. Czytałaś mój post o Ugjan i Ninie? Preko to miejsce typowo na chillout, raczej nie ma tam nic do zwiedzania. Będzie wakacyjnie :-). W samym Preko jest informacja turystyczna - zajrzyjcie po mapę i wskazówki. Tam też można wynająć rower/skuter - polecam jednak pokręcić się po wyspie, chociażby po to, by znaleźć fajniejszą plażę :-)

      Usuń
    4. Czytałam, ale myślałam, że może o Preko masz jeszcze jakieś info, których nie podałaś ;) Skoro brak tam atrakcji do zwiedzania, to pewnie rzeczywiście poodpoczywamy na plaży ;) No i wycieczka na wyspę jako taka będzie frajdą samą w sobie :)

      Usuń
  3. Na frajdę i wypoczynek możecie liczyć :-). Kiedy lecicie? Wesołych Świąt przy okazji! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedziemy na wycieczkę objazdową autem. Od Opatiji do Makarskiej z powrotem przez Zagrzeb :) Mam nadzieję, że zdążę pochwalić się planem na blogu, ale narazie wszystko dopracowujemy, bo na wycieczkę zdecydowaliśmy się dopiero w ostatnią środę :D

      Usuń
    2. Będę wypatrywać planu u Ciebie na blogu w takim razie :-). Super sprawa taka objazdówka!

      Usuń
  4. byłam w tym roku w Chorwacji ,Zadar tez zwiedziłam było cudownie;) piękne fotki;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi całkiem zachęcająco :) Czas odwiedzić Chorwację!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...