Stare Miasto Zadaru jest do zwiedzenia w jeden dzień, ale warto nie ograniczać się tylko do niego. Można po prostu plażować przez resztę czasu, można też wybrać się do innych pięknych chorwackich miejsc, nawet przy tak krótkim pobycie jak nasz (4 dni, relacja TUTAJ, podsumowanie TUTAJ). Jeziora Plitvickie, Parki Narodowe Krka i Paklenica proponujemy zaliczyć przy dłuższym pobycie, a typowych citi-breakowców zachęcamy do wyprawy do Nina i na wyspę Ugljan. Przestawiam wspólną relację z tych dwóchy wypadów.
NIN
To niewielkie miasteczko, które przykuło naszą uwagę już podczas lotu (patrz: TUTAJ, początek relacji), stanowiło kiedyś siedzibę chorwackich królów. Nin położony jest około 14 km od Zadaru i dojechać do niego można autobusem. Z przystanku położonego w nowej części miasta (kliknij by zobaczyć na mapie) odjeżdża kilka linii, więc wsiadając warto zapytać czy na pewno dotrzemy do Nina. Bilet kupujemy u kierowcy (17 HRK). Jedna ważna kwestia: z naszych doświadczeń wynika, że do rozkładu jazdy w Chorwacji trzeba podchodzić dość elastycznie i nie przejmować się, jeśli autobus się spóźnia (nie zdarzyło się nam by autobus był punktualnie - nie wiem czy to kwestia naszego pecha, czy takich zwyczajów). Droga trwa około 20 minut, po czym wysiadamy przy głównym skrzyżowaniu w miasteczku, skąd musimy przespacerować się w kierunku Starego Miasta.
Alternatywą dla dojazdu autobusem jest dojazd rowerem. W Zadarze funkcjonuje kilka wypożyczalni, również w Starym Mieście. Do samego Nina dojechać można asfaltową drogą rowerową, jednak tą opcję polecam poza głównym sezonem, ze względu na wysokie temperatury i mocne słońce. Jeśli takie warunki jazdy Was nie odstraszają - warto spróbować. My zdecydowaliśmy się na wersję "wygodnicką" - autobusową. Również dla tego, że na Nin zarezerwowaliśmy sobie tylko późne popołudnie, a sam dojazd rowerem zająłby nam znacznie więcej czasu. Na miejscu ukazały się nam krajobrazy trochę jak z innego kraju (Szwajcaria? Północne Włochy?), jak również - by nie zapomnieć, że to jednak Chorwacja - lawenda :-).
Alternatywą dla dojazdu autobusem jest dojazd rowerem. W Zadarze funkcjonuje kilka wypożyczalni, również w Starym Mieście. Do samego Nina dojechać można asfaltową drogą rowerową, jednak tą opcję polecam poza głównym sezonem, ze względu na wysokie temperatury i mocne słońce. Jeśli takie warunki jazdy Was nie odstraszają - warto spróbować. My zdecydowaliśmy się na wersję "wygodnicką" - autobusową. Również dla tego, że na Nin zarezerwowaliśmy sobie tylko późne popołudnie, a sam dojazd rowerem zająłby nam znacznie więcej czasu. Na miejscu ukazały się nam krajobrazy trochę jak z innego kraju (Szwajcaria? Północne Włochy?), jak również - by nie zapomnieć, że to jednak Chorwacja - lawenda :-).
Zanim przejdziecie przez kamienny most, jeszcze przed pomnikiem króla (widocznym na zdjęciu poniżej), odbijcie w lewo - do Punktu Informacji Turystycznej. Otrzymacie w nim darmową mapę, a także rozkład jazdy autobusów powrotnych (na przystanku nie ma żadnej informacji na ten temat).
Wejście do miasta od strony Górnej Bramy |
W miasteczku znajduje się wiele kawiarni i restauracji. Spaceruje tu sporo turystów, jednak nie jest aż tak tłoczno jak w Zadarze. Panuje spokojna, małomiasteczkowa atmosfera.
Główną atrakcją i symbolem miasta jest Kościół Świętego Krzyża, uważany niegdyś za najmniejszą katedrę świata (obwód 40 m). Świątynia obecnie nie służy już wiernym, jest pusta wewnątrz (można wejść bezpłatnie), ale trzeba przyznać, że wygląda urokliwie. Wokół kościółka znajdują się pozostałości archeologiczne z czasów rzymskich.
W Ninie znajduje się jeszcze kościół Świętego Anzelma, stojący w miejscu dawnej katedry romańskiej (z niej pozostała jedynie kaplica boczna) oraz - na obrzeżach miasta, mija się go po drodze - kościół Świętego Mikołaja, zbudowany na planie koniczyny i pełniący niegdyś funkcje obronne. Wieża kościoła Świętego Anzelma |
Pomnik biskupa Grzegorza z Ninu |
Kościół św. Mikołaja (Prahulje, przy trasie Nin-Zadar) |
W Ninie znajduje się też szkoła kite surfingu |
WYSPA UGLJAN
Chorwacja ma wysp więcej niż Warszawa hipsterów na Powiślu i pewnie warto było by zobaczyć niemal każdą z nich. Celem naszej drugiej wyprawy stała się ta, którą od kontynentu dzieli niewielki kanał Zadarski i która słynie z uprawy oliwek - Ugljan.
Dotarcie na wyspę z Zadaru zajmuje około 20 minut i jest możliwe dzięki często kursującym promom firmy Jadrolinija (rozkład jazdy do pobrania TUTAJ; patrz: Zadar-Preko). Promy wypływają z portu, w miejscu niedaleko Bramy Morskiej. W pobliżu znajduje się również punkt sprzedaży biletów, widoczny na zdjęciu poniżej (mały budynek w kremowym kolorze, częściowo zasłonięty przez biały bus). Koszt przejazdu to 18 HRK od osoby w jedną stronę.
Na Ugljan wysiadamy w miejscowości Preko, tuż obok stacji benzynowej (jedynej na wyspie). Aby dojść do Centrum Informacji Turystycznej kierujemy się w prawo.
W Centrum Informacji Turystycznej warto zaopatrzyć się w mapę (jak zwykle), a tuż za tym punktem, dokładnie za narożnikiem, znajduje się wypożyczalnia rowerów i skuterów. Wyspa, chociaż jest stosunkowo gęsto zaludniona, sprawia wrażenie spokojnej i można po niej jeździć dobrej jakości drogami o niewielkim natężeniu ruchu. Problemem dla typowo "miejskich rowerzystów" (jak ja :-)) może być pagórkowate ukształtowanie terenu, co zwłaszcza przy wysokich temperaturach może być męczące. Zwiedzanie wyspy rowerem proponuję więc jako opcję - dla osób z nieco lepszą kondycją lub po prostu na inną porę roku. Wynajem dwóch rowerów na 6 godzin jest niewiele tańszy niż wynajem skutera na ten sam okres czasu (ceny poniżej), więc zdecydowaliśmy się na tą wersję przemieszczania się po wyspie.
Wyspa jest bardzo urokliwa i fotogeniczna. Podróżując pomiędzy kolejnymi miejscowościami widzimy mariny, różnego typu plaże, a także kościółki i domki w jasnych kolorach. Powierzchnia wyspy to tylko 52 km2, dzięki czemu w ciągu 6 godzin jesteśmy w stanie ze spokojem objechać całość. Do najważniejszych miasteczek na wyspie, poza Preko, należą: Ugljan, Kukljica i Kali. Jadąc skuterem jako pasażer
starałam się robić dużo zdjęć. Wyspa jest bardzo zielona, a
gdzieniegdzie ziemia jest ceglastoczerwona. Paletę dopełnia błękit nieba
i lazur wody. Prawdziwa uczta dla oka.
Tworząc relację ciężko mi było wybrać tych kilka zdjęć, które najlepiej ukazują charakter wyspy. Poniżej krótka galeria uchwycona w ruchu.
Na najwyższym szczycie wyspy (286 m n.p.m) znajduje się forteca Świętego Michała. Moim zdaniem jest to obowiązkowy punkt do zobaczenia na wyspie. Podjazd jest dość stromy, momentami miałam wrażenie, że skuter nie da rady (co dopiero by było gdybym miała podjeżdżać rowerem!) i zajmuje kilkanaście minut. Na wzgórze można wejść pieszo, ale jest do dłuższy spacer - ponad godzinny. Na szczycie znajdują się zaniedbane ruiny fortecy, do których można, a wręcz trzeba wejść - po to, aby dać się oczarować widokiem samej wyspy i wysp sąsiednich, przynależnych do archipelagu Kornati.
Zostawiamy Preko w dole i wjeżdżamy |
Do "pokoju" widocznego powyżej można się dostać po schodach w nie najlepszym stanie (radzę wziąć lepsze buty niż lekko trzymające się stopy sandałki, jak w moim przypadku). Piękne widoki i zdjęcia zapewnione.
Kiedy zjechaliśmy z powrotem do Preko, nastał czas na zwrócenie skutera. Uzupełniliśmy bak (jeśli chodzi o koszty paliwa to przy całej tej wyprawie wyszło niewiele, bo 20 HRK). Maszyna oddana w nienaruszonym stanie, a my postanowiliśmy jeszcze trochę pobyć na wyspie. Na wysokości Punktu Informacji Turystycznej, dokładnie 80 metrów od brzegu, znajduje się niewielka wysepka Školjić, do której można dopłynąć wpław lub niewielką łódką, obsługiwaną przez miejscowego starszego pana (fajny sposób na dorabianie do emerytury, prawda?). Na wyspie znajduje się klasztor Franciszkanów o tradycji sięgającej średniowiecza.
Jeszcze jeden rzut oka na marinę w Preko i wracamy do Zadaru. Pamiętajcie, że na promie należy pojawić się minimum 10 minut przed godziną odpłynięcia!
Myślę, że zdjęcia mówią więcej niż jakikolwiek komentarz. Będąc w Zadarze warto zdecydować się na chociaż krótki trip w okolice - te opisane przez nas, albo zupełnie inne. Nawiążę do znanej reklamy Mastercard: koszt biletów 17-18 kun, wrażenia z wycieczki - bezcenne :-).
Może i sandały nie zawsze się sprawdzają w podróży ale uwierz mi, że można w nich góry zdobyć nawet - wiem co piszę :). Sielanka bije z Twoich zdjęć i jakiś taki spokój wakacyjny...To musi być fajne miejsce.
OdpowiedzUsuńSama lubię przeglądać zdjęcia z tego posta, bo przypomina mi ten wakacyjny czas :-). Byliśmy w Zadarze krótko, ale nieźle podładowaliśmy akumulatory. A co do butów - my kobiety to i w szpilkach potrafimy dużo zdziałać ;-).
UsuńŚwietne zdjęcia, przywołały wspomnienia z naszej rodzinnej wycieczki :)
OdpowiedzUsuńCzy skuterem trzeba jeździć w kasku? Są kontrole? Wiem, że to niebezpieczne ale...
OdpowiedzUsuńNie zakładaliśmy innej opcji, po prostu używaliśmy kasków.
UsuńHejka, czy moglabys dac jakas nazwe ulicy lub przystanku odjazdu do Ninu? Jak klikam w link mapy, nie pokazuje mi nic konkretnego
OdpowiedzUsuńCześć, niestety już nie pamiętam. To było ładnych kilka lat temu. Ale na pewno podpowiedzą Tobie w punkcie info turystycznej. My też korzystaliśmy z ich wskazówek. Pozdrawiam!
UsuńSuper pomysł na artykuł. Do Zadaru latają tanie linie lotnicze, a przecież wokół niego jest tyle niesamowitych atrakcji. Ja zakochałem się w Ugljanie: https://www.chorwacjapolecam.pl/wyspa-ugljan/
OdpowiedzUsuń