Każda podróż kiedyś się kończy. Kiedy skończy się ta najważniejsza, jaką jest życie, nasz ziemski "ekwipunek" spocznie w mniej lub bardziej malowniczej scenerii. Podróżując lubimy zaglądać na miejscowe cmentarze. Te znane i te zupełnie nierozsławione. To ważne części miast, ich historii i kultury. Bo choć umieranie dotyczy wszystkich tak samo, podtrzymywanie pamięci zmarłych wszędzie wygląda nieco inaczej. Przedstawiam pięć cmentarzy, które najbardziej zapamiętałam z naszych wyjazdów. Jeden z nich szczególnie zachęca do zatrzymania się na nim na dłużej, a może nawet na wieki...
Najbardziej nietypowe obrzędy pogrzebowe mieliśmy okazję obserwować w Indiach (które równolegle opracowuję), jednak tu ograniczę się do naszego kręgu kulturowego. Tak, jak pisałam we wstępie, są to miejsca, które z jakichś powodów zapamiętałam, niekoniecznie najwspanialsze czy najbardziej znane. Zaczynamy listę moich "przebojów" od końca:
- CMENTARZ WOJSKOWY [BEAUVAIS, FRANCJA]
DLACZEGO TEN?
Podczas naszej jednodniówki w Beauvais jeden z pierwszych zachwytów rozbrzmiał przy tym skromnym cmentarzu. Bardzo podoba mi się taka minimalistyczna forma nagrobków. Wyglądają dumnie, niczym żołnierze podczas jakichś państwowych uroczystości. Intrygująca jest też dwustronność i ponadpodziałowość grobów. Często krzyż wspiera się nagrobkiem z arabską inskrypcją, francuskie nazwisko - nazwiskiem polskobrzmiącym i tak dalej. W obliczu śmierci wszyscy przecież jesteśmy równi.
- CMENTARZ NA ROSSIE [WILNO, LITWA]
DLACZEGO TEN?
Cmentarza na Rossie specjalnie przedstawiać nie trzeba. Leżą tu świadkowie trudnych wydarzeń w polskiej, białoruskiej i litewskiej historii. Znajduje się tu również grobowiec matki Józefa Piłsudskiego, w którym
pochowano również urnę z sercem Marszałka. Teren, na którym znajduje się cmentarz jest pagórkowaty, przez co piękne nagrobki eksponują się na wielu poziomach. Miejsce jest bardzo klimatyczne, choć niestety wciąż mocno zaniedbane. Punkt obowiązkowy podczas pobytu w Wilnie.
Panuje tu gotycki, tajemniczy klimat. Cmentarz jest przepiękny, bardzo nastrojowy, z pięknymi rzeźbami zdobiącymi nagrobki. Wstęp kosztuje kilka złotych, ale za to miejsce jest dobrze utrzymane i zadbane. Wiele grobów jest tak starych, że aż ciarki przechodzą kiedy z fotografii na nich zamieszczonych z zaciekawieniem spoglądają na nas ich mieszkańcy. Największe wrażenie robi jednak część, w której pochowani zostali obrońcy Lwowa i Małopolski Wschodniej. Koniecznie zajrzyjcie tu podczas pobytu we Lwowie.
- CMENTARZ PRZY KLASZTORZE GELATI [KUTAISI, GRUZJA]
DLACZEGO TEN?
Zawsze podobała mi się idea umieszczania na nagrobkach zdjęć osób, które w nich leżą. Taki grób to nie tylko kawał marmuru, ale konkretna osoba, którą dzięki temu możemy sobie łatwiej wyobrazić. Na malutkim cmentarzu przy Monastyrze Gelati, znajdującym się na obrzeżach Kutaisi, umieszczono wizerunki zmarłych w niemal naturalnych proporcjach i swobodnym ustawieniu. W gablotach znaleźć można też przedmioty codziennego użytku zmarłego - laski, ceramikę, biżuterię, a nawet... butelki wina.
- CMENTARZ PRZY PLAŻY [SAN ANDRES, TENERYFA]
To zdecydowanie mój numer jeden. Cmentarz w San Andres, oddzielony niewielkim murkiem od najpiękniejszej plaży na Teneryfie - Las Teresitas. Na wulkanicznej wyspie trzeba było naturze pomóc, usypując plażę sztucznie (piasek przytransportowano z Sahary), ale nie zmienia to faktu, że fajnie tu poleżeć - za życia, a pewnie i po śmierci ;-). Sam cmentarz jest bardzo prosty, trudno powiedzieć czy jeszcze czynny, ale zyskuje lokalizacją, kanaryjskim klimatem i widokiem na ocean.
* * *
NA KONIEC
Zwiedzanie i odwiedzanie cmentarzy to zupełnie inne sprawy. Początek listopada to czas odwiedzania, ale też przypomnienia sobie, że nasz turnus na świecie też się kiedyś skończy. Zamiast odpowiadać na tytułowe pytanie lepiej skupić się na tym, co jeszcze chce się zrobić i zwiedzić, zanim ten ostateczny check-out nastąpi. Choć nie ukrywam, że ja mam swojego faworyta, a Wy? ;-)
Kiedy jestem na cmentarzu, czas jakby się zatrzymuje. Tam wszystko jest takie inne. A oprócz zadumy, zamyślenia na cmentarzach możemy spotkać także prawdziwe dzieła sztuki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cmentarz Żydowski przy Okopowej w Warszawie, za to, jak jest zaniedbany, dzięki czemu w środku można poczuć się jak w lesie. Nie jestem wyznania żydowskiego, więc nie mam szansy być tam pochowana, ale i też mi na tym nie zależy - chcę być skremowana i rozsypana gdziekolwiek (wbrew oczywiście prawu).
OdpowiedzUsuńCmentarze Żydowskie mają klimat, to fakt :). A z tym rozsypaniem to jest to nawet legalnie osiągalne, np. na Bałtyku, na wodach międzynarodowych ;).
Usuńteż cmentarze odwiedzam nagminnie, co często wywołuje zdziwienie, czasem śmiech i brak zrozumienia. cmentarze żydowskie uwielbiam, te w Warszawie, Wrocławiu czy w Beskidach są przepiękne! Rossa też jest piękna i bardzo nostalgiczna. gdybym miała robić swoją listę, na pewno znalazłby się na niej cmentarz w Bolonii.
OdpowiedzUsuńJeśli dotrę kiedyś do Bolonii, co jest w moich planach, na pewno zajrzę na cmentarz (to jakiś o konkretnej nazwie?). Dzięki za wskazówkę!
Usuńprzyznam się że najbardziej przejmujące są te cmentarze które są gdzieś już zapomniane i obrastają bluszczem i inną roślinnością. Nie ważne jest jakiej narodowości jest ów leżący tam człowiek...ważne że jest człowiekiem. Sama zrobilam pare magicznych fotek będą c na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.Wschód słońca chłodny poranek i rosa na roślinności dały przepiękne wrażenie przebywania w magicznym miejscu.
OdpowiedzUsuńZgadza się, takie częściowo zarośnięte cmentarze maja klimat. Jest taki jeden w Poznaniu na Dębcu, wyjątkowo klimatyczny, choć szkoda, że zapomniany.
Usuń