Jednodniówki są takie... niezobowiązujące.
Bez bagażu, bez szczoteczki do zębów, bez wniosków urlopowych. Lecisz po
śniadaniu, spacerujesz po innych niż zazwyczaj uliczkach, jesz
nietypowy obiad, a wieczorem - jak gdyby nigdy nic - wracasz do swojego
łóżka. Dla samego smaku przygody mogłabym odbywać takie wycieczki niemal co
tydzień, właściwie niezależnie od kierunku. Trudno jednak wyobrazić
sobie lepszą scenerię na taką lotniczą rozwiązłość niż Francja, nawet jeśli miałoby być to 80 km od jej romantycznej stolicy.
Beauvais jest kolejnym - obok Bergamo i Sandefjord - niewielkim miasteczkiem z lotniskiem, które może urzec samo w sobie, nie będąc jedynie opcją przesiadkową. I choć jego główne atrakcje można wymienić dość szybko, to sam klimat leniwego francuskiego przedmieścia jest tym, dlaczego warto tu wpaść, choćby na krótkie randes-vous. Nasza jednodniówka miała charakter randki podwójnej, bo wybraliśmy się na nią z wraz z drugą parą - Martą z babskiej robinsonady i jej mężem. Randka w Katedrze - c'est romantique!
PIERWSZE KROKI
Po wyjściu z terminala i rzuceniu okiem na znajdującą się przed nim bardzo fajną trójwymiarową mapę miasta, mamy do wyboru dwie opcje: autobusową lub spacerową. Poza niedzielami skorzystanie z komunikacji miejskiej wydaje się korzystne, bo bilet kosztuje tylko 0,9 €. W niedziele w Beauvais pracują tylko prywatni przewoźnicy, a za przejazd w tak bardzo nieroboczym dniu oczekują opłaty około 5 €.
Nie martwcie się jeśli tak jak my wybierzecie się do Beauvais w niedzielę: spacer do/z miasta jest bardzo przyjemny, zajmuje około 1 godziny spokojnym krokiem (5 km), a po drodze można cyknąć kilka fajnych fotek. My naddaliśmy drogi o kilka kroków rozpoczynając od Tillé - jeszcze mniejszej miejscowości położonej tuż przy lotnisku. Dlaczego? Bo wyglądało ładnie i spokojnie.
Trasa z lotniska do centrum nie sprawiłaby problemu nawet tak nieogarniętym przestrzennie podróżnikom jak ja ;-). Idzie się caaaały czas prosto, niemal do samej katedry. Początkowo prowadzi nas szlak pieszo-rowerowy, potem Aleja Marcela Dassault. Niech nie umkną Waszej uwadze latarnie miejskie po drodze, o intrygującej (no właśnie - z czym się Wam kojarzą?) formie.
Nie martwcie się jeśli tak jak my wybierzecie się do Beauvais w niedzielę: spacer do/z miasta jest bardzo przyjemny, zajmuje około 1 godziny spokojnym krokiem (5 km), a po drodze można cyknąć kilka fajnych fotek. My naddaliśmy drogi o kilka kroków rozpoczynając od Tillé - jeszcze mniejszej miejscowości położonej tuż przy lotnisku. Dlaczego? Bo wyglądało ładnie i spokojnie.
PIERWSZE WRAŻENIA
Gdyby miasta mogły śpiewać, Beauvis w niedzielę brzmiałoby głosem Waglewskiego, o TAK WŁAŚNIE. Na zewnątrz nikt się tu nie pali, do świata się nie pali, nie pali się wcale. Uliczki pustawe, ot, czasem wyjdzie ktoś z psem, bo musi.
W tej spokojnej scenerii wraz ze zbliżaniem się do centrum zaczynają wyłaniać się coraz to smakowitsze dla oka kąski. Taki na przykład cmentarz wojskowy dla poległych w czasach pierwszej i w drugiej wojny światowej. I groby dwustronne, opierające się o siebie plecami, bez zważania na różnicę w religii, kulturze, czy kształcie liter epitafium.
Intermarché czy Lidl zamknięte, ale na piękne kamienice, mieniące się w wiosennym słońcu popatrzeć można zawsze, za darmo. A nawet pstryknąć taką jedną czy drugą.
Po kilkudziesięciu minutach tego nieśpiesznego spaceru na horyzoncie wyłania się ONA. Zadziera nosa ponad miastem, a Ty mówisz głośno "wooow" i przypominasz sobie co przyciągnęło Ciebie właśnie do tego miasta. Co więcej: wiesz, że jesteś już całkiem blisko celu. Ale o tym za chwilę.
PO CO LECIEĆ DO BEAUVAIS?
Oczywistą wydaje się odpowiedź: aby stąd dotrzeć do Paryża. Autobus spod lotniska, 20 €, nieco ponad godzinka drogi i jesteś mieście-symbolu, mieście-legendzie. Marzy mi się zrealizowanie tego scenariusza (albo lot bezpośrednio do centrum, co tam) i pewnie kiedyś to nastąpi, ale ta niedziela była dla nas. I też był klimat. Wystarczyło pokręcić się wśród wąskich uliczek w samym centrum.
...DO KATEDRY
Pierwsza z odpowiedzi PO CO. Gotycka wieża Babel, dowód na to, że architekci Pana Boga nie przechytrzą: Katedra Świętego Piotra. Miała być najwyższa na świecie, ale Niebo (albo raczej niewystarczająco stabilny grunt) zafundowało inżynierom pstryczka w nos i Świątynia trzykrotnie upadała.
Po ostatniej katastrofie budowlanej w XVI wieku, kiedy zawaliła się wieża, nawę zamknięto prowizoryczną ścianą i tak - jak to z prowizorkami bywa - stoi do dziś. Ściany dodatkowo wzmocniono przęsłami, jednak nadal konstrukcję uważa się za niestabilną.
Krucha i chwiejna, ale jaka piękna! Nie tylko na zewnątrz. Surowość szarych ścian w połączeniu z koronkową lekkością witraży i krzyżowych sklepień to pret-a-porter, które nie wychodzi z mody. Zachwyca niezmiennie od czasów, które pamięta znajdujący się w katedrze astronomiczny zegar.
Wstęp do katedry, galerii sztuki tuż obok i muzeum gobelinów są darmowe. My wpadliśmy do tego drugiego, na chwilę. Pewnie zwabił nas syreni śpiew, jeden z przewijających się tam motywów ;-). Niedaleko katedry znajduje się też Centrum Informacji Turystycznej (w niedziele nieczynne).
...I NA BAGIETKĘ
Nakarmiliśmy duszę, pora nakarmić ciało ;-). Poszukiwania otwartej knajpki zaprowadziły nas na plac, który w porównaniu z resztą miasta wydawał się tętnić życiem.
Kawę zaliczyliśmy w comboknajpce: połączeniu kawiarni z pubem, zakładem bukmacherskim, kolekturą lotka i kioskiem. Klimat trochę speluniarski, ale kawa dobra, ceny w porządku i kelner uczciwy - kiedy zostawiliśmy napiwek upewniał się czy przypadkiem nie zapomnieliśmy wziąć reszty.
Drugi cel naszej wyprawy - francuska wyżerka - wciąż wydawał się zagrożony. Już myśleliśmy, że skończy się na Chińczyku, kiedy trafiliśmy do Domu Chleba. Szczęście chadza czasem parami: tuż obok był jedyny otwarty sklep spożywczy.
Z bagietkami, serami pleśniowymi i winem udaliśmy się na
skwer przy pomniku poległych pod Verdun. Tam właśnie, na ławeczce, smakowaliśmy Francji. Misja spełniona. C'est la vie!
Jeśli zapytacie czy picie w miejscach publicznych we Francji jest dozwolone, odpowiem zgodnie z prawdą: nie wiem. Wiem jednak, że niedozwolone jest przewożenie w bagażu podręcznym francuskich serów. Dobrze, że najedliśmy się ich wcześniej, bo te, które chcieliśmy przywieźć do domu, wylądowały w koszu przy kontroli osobistej. Bagietki można przemycać do woli :-).
WARTO BYŁO?
Jeden mały skok w bok a tyle nowych wrażeń, obrazów i smaków. Kilka godzin na miejscu, a relacja tak długa, że nie wiem czy doczytaliście do tego miejsca. Beauvais warte jest jednodniówki, a życie - warte podróżowania, choćby w wydaniu speed dating. Wierność jednemu miejscu pobytu nikomu nie służy, dlaczego by więc się powstrzymywać? Zwłaszcza, jeśli do takich grzeszków namawia Cię własny Mąż ;-).
***
POST SCRIPTUM, 23.03.2015
Drugi raz trafiłam do Beauvais w ramach powrotu z Bergamo (przez Francję wychodziło taniej niż bezpośrednio), dzięki czemu mogłam spędzić w mieście pół dnia i oprowadzić po nim rodziców. Kilka dodatkowych aktualnych informacji:
***
POST SCRIPTUM, 23.03.2015
Drugi raz trafiłam do Beauvais w ramach powrotu z Bergamo (przez Francję wychodziło taniej niż bezpośrednio), dzięki czemu mogłam spędzić w mieście pół dnia i oprowadzić po nim rodziców. Kilka dodatkowych aktualnych informacji:
- Na lotnisku znajduje się punkt informacji turystycznej, do którego traficie kierując się skrajnie na prawo po wyjściu z terminala przylotów. Obsługa mówi po angielsku i częstuje darmowymi mapami :-).
- Miejski autobus linii 12 jest rewelacyjną formą dotarcia do miasteczka. Jego przystanek znajduje się przed budkami wypożyczalni samochodowych (po prawej stronie, mając lotnisko za plecami). Dwunastka kursuje średnio raz na godzinę, od poniedziałku do soboty i jest obsługiwana przez przewoźnika Corolis. Bilet kosztuje 1 euro w dwie strony (nie wiem jakie jest ograniczenie czasowe powrotu, my wracaliśmy tego samego dnia).
- Dwunastka dojeżdża do miasta w niecałe 20 minut i ma ostatni przystanek za głównym placem (tym, gdzie stała ostatnio karuzela). Plac jest obecnie remontowany i zdjęto z niego cała nawierzchnię, a karuzelę przeniesiono obok katedry.
- Średnia cena bagietki to 0,90 euro. Niestety nie ma bezglutenowych ;).
- W tygodniu po mieście kręci się znacznie więcej ludzi, choć nadal jest spokojne i urokliwe.
Oczywiście, że doczytalam :) to byl swietny wyjazd! Piękne zrelacjonowalas nasza francuska niedziele :)
OdpowiedzUsuńNadal nie dowierzam, że to się działo naprawdę :D
UsuńA wiesz, że jest polska powieść o budowniczych katedry w Beauvis? :)
OdpowiedzUsuńWiem, że jej motyw przewija się w literaturze. Pojawia się nawet u Herberta. A polska powieść - jaka? Podrzuć tytuł :-)
Usuń"Kamienie wołać będą" Hanny Malewskiej - nazwisko pierwszego sortu jeśli idzie o powieść historyczną, ale miewała lepsze powieści trzeba przyznać :) Np. "Przemija postać świata" o wojnach gockich to majstersztyk, "Kamienie..." są tylko poprawne. W ogóle to jest dość szeroka wizja epoki z Ludwikiem Świętym i rebelią pastuszków - Beauvis, jest tu takim punktem odniesienie. Miejscem gdzie schodzą i rozchodzą się drogi bohaterów. No i samo zawalenie się katedry, jest też zdaniem Malewskiej nieco symboliczne - pokazuje, że jej budowniczowie byli tak grzeszni, że niegodni tej budowli.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko polecam :) Pamiętam, że na lotnisku wypełniałem jakąś ankietę na temat Beauvis i Francuz, który mnie przepytywał był zaskoczony, że w Polsce jest taka powieść ;)
A tak, kojarzę tytuł przy okazji szukania info o B. w sieci. Nie przepadam za historycznymi powieściami, ale może dla samego motywu zajrzę. Dzięki!
UsuńSuper wypad! Znajomi Cię zapytają, jak spędziłaś niedzielę, a Ty im na to, ach, we Francji :). I zamiast rosołu taka uczta w plenerze. Takie małe i senne miasteczka są esencją Francji.
OdpowiedzUsuńNo dokładnie ;). Jednodniówki są super, właśnie przez to chwilowe oderwanie od rutyny. To taki podróżniczy zastrzyk energii, w skoncentrowanej formie :D. Polecam :-)
UsuńAgnieszko, często odwiedzam Twojego bloga! :) Czas najwyższy coś skomentować a może też zaczerpnąć rady.
OdpowiedzUsuńCzytam Twoją relację i zapragnęłam właśnie polecieć do Francji. Zawsze mi się marzył Paryż. Czytam dużo, przeglądam różne blogi i tym bardziej fora internetowe, i zawsze ten Paryż mi się przewijał. Na pewnym forum turystycznym ( http://podroze-forum.pl/paryz-relacja-t5611.html ) znalazłam recenzję wyjazdu do Paryża właśnie i było wielkie wow. Teraz po Twojej poczułam chęć zobaczenia większej części Francji.
Ty wraz z towarzyszem korzystacie z innych blogów, często czytacie tam informacje? Czy fora internetowe właśnie? Tak się zastanawiam gdzie/skąd jeszcze czerpać wiadomości/informacje :)
Pozdrawiam, P!
Hej, P.! Bardzo mi miło, że często tu zaglądasz i że zdecydowałaś się "ujawnić" w komentarzu :-). Odpowiadając na Twoje pytanie: najczęściej przygotowując się do wyjazdu zaglądamy na forum fly4free, o tutaj: http://www.fly4free.pl/forum/viewforum.php?f=21&sid=c9d04e97826dcc43f853ee1b0482a895 oraz tutaj: http://www.fly4free.pl/forum/viewforum.php?f=54&sid=c9d04e97826dcc43f853ee1b0482a895.Zdarza mi się szukać na innych blogach. W pierwszej kolejności zaglądam do Marty: http://babska-robinsonada.blogspot.com, czasem szukam dalej. Jeśli będziesz miała pytania odnośnie miejsc, w których byliśmy - pisz śmiało, postaram się pomóc. Możemy też spróbować wesprzeć w szukaniu lotu. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSuper, dzięki za linki! Poczytam sobie - szczególnie blog Marty bo jeszcze go nie znalazłam. Ciekawe jak to się stało? :)
UsuńMuszę przyznać, że bardzo marzę o podróżach częstszych ale niestety praca nie zawsze mi na to pozwala, dlatego takie jednodniówki jak Wasza opisana w poście bardzo mi się podobają!
Czy Wy na jednodniówki latacie tylko ze swojego miasta czy jednak zdarza się Wam gdzieś podjechać aby lot był tańszy na przykład?
Marzy mi się Barcelona w czasie maj-wrzesień ale to na razie tylko plany.. Chciałabym znaleźć jak najtańszy lot a na razie jakoś nie udaje mi się to. Byliście już? :)
P.
Ja nie byłam jeszcze w Barcelonie, ale lecimy tam na przełomie marca i kwietnia, na jeden dzień (ogólnie wyjazd dwudniowy, przez Bergamo, z jedną nocą w Brcn, bez urlopu - sobota i niedziela). Na tak krótkie wypady najlepiej jednak szukać lotu ze swojego miasta, bo dojazd dalej jest dość męczący. Skąd chciałabyś lecieć? Z Poznania lub Warszawy na 1 dzień super wypada Sandefjord - pewnie widziałaś relację. Tanią Barcelonę trudno znaleźć, zwłaszcza na weekend, ale też się zdarza.
UsuńNajlepiej byłoby mi latać z Wrocławia. Ale raczej nie miałabym problemu z dojazdem do innego miasta, do Poznania na przykład. Z Wrocławia teraz jakoś trudno polecieć tanio, tak mi się wydaje z obserwacji jak na razie. :)
OdpowiedzUsuńSuper, jakoś napełniłaś mnie optymizmem na takie wypady jedno-dwu dniowe.
Bardzo podoba mi się http://podroze-forum.pl/goteborg-informacje-t5028.html Goteborg, ale to nie samolotem bo to raczej Warszawa tylko wchodzi w grę.
Chciałabym co miesiąc lub co dwa gdzieś wyjeżdżać nawet na ten jeden dzień. Teraz muszę gdzieś wyjechać, żeby się odstresować. Najbliżej Praga więc pewnie w tym kierunku.
P.
Na tą chwilę nie kojarzę niczego z WRO, ale zaglądaj na fly4free czy lotera, bo wydaje mi się, że dość często się pojawia. Najtrudniej jest znaleźć coś taniego na konkretny kierunek w konkretnym terminie, jeśli zdajesz się trochę na los to może się trafić jakaś perełka :-).
UsuńTak zdaję sobie z tego sprawę, dlatego raczej nigdy nie zwracam uwagi na konkretne daty :) Tak też wybrałam się do Wiednia na przykład za 20 złotych w dwie strony, w dwie osoby.
UsuńJeszcze z chęcią bym się dowiedziała, czy podróżujecie też po Polsce? Lubicie to? :)
Nadałam temat WRO mężowi, będzie miał na uwadze :-). Po Polsce też podróżujemy - zarówno blisko nas, jak i gdzieś dalej. Mam w planach parę takich postów, ale wciąż za mało czasu na opisanie wszystkiego. Bardzo podoba mi się Toruń, lubię też Gdańsk, Wrocław, Warszawę, a z mniejszych miejscowości - fajnie spędziliśmy kiedyś majówkę na rowerach w Łagowie :-).
UsuńTo zapraszam częściej do Wrocławia! :)
UsuńJa właśnie bardzo lubię odkrywać takie mniejsze miejscowości właśnie u nas. Ale szykuję się gdzieś dalej i na pewno dam Ci znać! :)
Wrocławia jeszcze nigdy nie zwiedziłam tak "A do Z", chociaż byłam w nim już kilkanaście razy, zwykle z powodów zawodowych. Marzy mi się taki wypad, bo miasto ma super klimat. Kto wie, może latem się uda :-)
UsuńLatem jest o wiele bardzo magiczny niż teraz, zimą więc zapraszam tym bardziej. Robi się z roku na rok coraz piękniejszy, przybywa fajnych klimatycznych miejsc więc wpadajcie jak najszybciej! :)
Usuńa jak mi jest miło! :D dzięki Aga za taką rekomendację :)) ja też wypowiem się w sprawie jednodniówek, w końcu to jedna z moich ulubionych form szybkich wypadów :) z Wwa trudno o fajne połączenie, dlatego nie ograniczamy się jedynie do naszego lotniska. Z Gdańska są fajne wypady do Norwegii, z Poznania również często się coś zdarza, albo opcja łączona, wylot z Wwa, powrót do innego miasta i dalej już Polskim Busem. ach.. no i Berlin! może nie na jednodniówkę, ale tam to dopiero są połączenia! Faktycznie wypad z innego miasta jest bardziej męczące niż niż wypad "spod domu", ale przynajmniej wracam i czuje, że gdzieś byłam ;)
Usuńkolejne piękne miasteczko blisko wielkich (?) atrakcji :)
OdpowiedzUsuń