Zanim zaczęłam spotykać się z moim mężem rzadko bywałam na Jeżycach.
Wraz z rozwojem naszej znajomości Rynek Jeżycki, przystanek tramwajowy na
Dąbrowskiego, szare ulice i uliczki nabrały dla mnie osobistego
znaczenia, choć nadal nie urzekały mnie "same w sobie". Od pewnego
czasu jest inaczej. I choć mieszkamy gdzie indziej, na Jeżyce wpadamy
chętnie. Dzisiaj warto odwiedzać tą dzielnicę nie tylko dlatego, że mieszka tu bliska waszemu sercu osoba.
W ostatnim czasie na Jeżycach pojawiło się wiele ciekawych knajpek (o dwóch pisałam, TU i TU, o innych pewnie będę jeszcze pisać), a także inicjatyw miejskich i kulturalnych. Jedną z nich przypadkiem odkryliśmy zeszłej niedzieli, przy okazji odwiedzin u Teściów. Rynek Jeżycki zamienił się w scenę teatralną, której aktorami byliśmy my wszyscy.
Jeżyce Story, bo o tym wydarzeniu mowa, to projekt Teatru Nowego. 12 aktorów, korzystając ze straganowej przestrzeni snuło 12 opowieści zasłyszanych od mieszkańców. Historie rapera, anarchistki, sportowca jeżdżącego na wózku inwalidzkim, a nawet słonia przykuwały uwagę przechodniów, przenosząc ich w jeżyckie realia i czyniąc ich żywimy elementami. Rynek stał się sceną dla wielu interesujących monologów i dialogów, z których tylko niektóre przebiegały według ściśle określonego scenariusza.
Krążąc po straganowych labiryntach zastanawiałam się na ile to wszystko jest jeszcze teatrem a na ile po prostu życiem dzielnicy. Theatrum Mundi wiecznie żywe, nie tylko w szkolnych lekturach.
Było czego posłuchać, było na co popatrzeć, ale i z czego skorzystać - kto by pomyślał, że na Rynku Jeżyckim można na przykład... odpocząć. Bardziej lub mniej aktywnie ;-).
Jeden ze straganów zamienił się w salon fryzjerski, a więc kolejne miejsce, które sprzyja rozmowom. Ileż dramatów filmowych, teatralnych i życiowych odbywa się na takim fotelu!
Nie byłabym sobą gdybym nie wrzuciła czegoś dla kulinarnie zakręconych. Na rynku wśród partnerów Jeżyce Story, wypatrzyłam dwie jedzeniowe miejscówki, które bezwzględnie zamierzam odwiedzić.
Pierwsza z nich to BUŁKA Z MASŁEM. Pomysł, który zaistniał jako jednodniowa restauracja w ramach Restaurant Day i zachwycił na tyle, że funkcjonuje na stałe (choć nie w stałych dniach tygodnia i godzinach). Restauracja zachowała swój dynamiczny charakter i działa jako przestrzeń otwarta na różne kulinarne inicjatywy. Polecam śledzić ich stronę na fb, po to by nie przegapić ciekawych eventów, warsztatów i kulinarnych wybryków, którym - z tego co widzę - definitywnie daleko od banału. Jeszcze tam nie jadłam a już uwielbiam Bułkę za design, kreatywne podejście i bezglutenowe ciasta :-).
Drugie miejsce to nie knajpa, a sklep - podobno pierwszy tego typu w Polsce - oferujący produkty wyłącznie w ramach Sprawiedliwego Handlu. Poza godną podążania ideą (strona internetowa Stowarzyszenia TUTAJ), do sklepu przekonuje mnie jego asortyment - ekologiczny, z dobrego źródła, wysokiej jakości. Przy ul. Poznańskiej 25, gdzie na codzień działa sklep, znajdziecie wiele "kuchennych udziwnień". Ja w końcu upolowałam quinoę, na którą czaiłam się od dłuższego czasu :-).
MOJE JEŻYCOWE LOVE
Moja opowieść o Jeżycach nie była by opowieścią o miłości od pierwszego wejrzenia. Byłaby raczej historią relacji, która z początkowej obojętności przekształciła się w prawdziwe, głębokie uczucie. Przez skórę i żołądek (a przez niego najłatwiej do serca) czuję, że ciąg dalszy nastąpi...
PS. Poprawna forma przymiotnikowa od Jeżyc to oczwiście jeżyckie. "Jeżycowe" to tylko moja fanaberia językowa ;-)
Krążąc po straganowych labiryntach zastanawiałam się na ile to wszystko jest jeszcze teatrem a na ile po prostu życiem dzielnicy. Theatrum Mundi wiecznie żywe, nie tylko w szkolnych lekturach.
Jeden ze straganów zamienił się w salon fryzjerski, a więc kolejne miejsce, które sprzyja rozmowom. Ileż dramatów filmowych, teatralnych i życiowych odbywa się na takim fotelu!
Nie byłabym sobą gdybym nie wrzuciła czegoś dla kulinarnie zakręconych. Na rynku wśród partnerów Jeżyce Story, wypatrzyłam dwie jedzeniowe miejscówki, które bezwzględnie zamierzam odwiedzić.
Pierwsza z nich to BUŁKA Z MASŁEM. Pomysł, który zaistniał jako jednodniowa restauracja w ramach Restaurant Day i zachwycił na tyle, że funkcjonuje na stałe (choć nie w stałych dniach tygodnia i godzinach). Restauracja zachowała swój dynamiczny charakter i działa jako przestrzeń otwarta na różne kulinarne inicjatywy. Polecam śledzić ich stronę na fb, po to by nie przegapić ciekawych eventów, warsztatów i kulinarnych wybryków, którym - z tego co widzę - definitywnie daleko od banału. Jeszcze tam nie jadłam a już uwielbiam Bułkę za design, kreatywne podejście i bezglutenowe ciasta :-).
Drugie miejsce to nie knajpa, a sklep - podobno pierwszy tego typu w Polsce - oferujący produkty wyłącznie w ramach Sprawiedliwego Handlu. Poza godną podążania ideą (strona internetowa Stowarzyszenia TUTAJ), do sklepu przekonuje mnie jego asortyment - ekologiczny, z dobrego źródła, wysokiej jakości. Przy ul. Poznańskiej 25, gdzie na codzień działa sklep, znajdziecie wiele "kuchennych udziwnień". Ja w końcu upolowałam quinoę, na którą czaiłam się od dłuższego czasu :-).
MOJE JEŻYCOWE LOVE
Moja opowieść o Jeżycach nie była by opowieścią o miłości od pierwszego wejrzenia. Byłaby raczej historią relacji, która z początkowej obojętności przekształciła się w prawdziwe, głębokie uczucie. Przez skórę i żołądek (a przez niego najłatwiej do serca) czuję, że ciąg dalszy nastąpi...
PS. Poprawna forma przymiotnikowa od Jeżyc to oczwiście jeżyckie. "Jeżycowe" to tylko moja fanaberia językowa ;-)
uwielbiam wracać pieszo do domu, podziwiając piękne jeżyckie kamieniczki :)
OdpowiedzUsuńłoooo mieszkasz na Jeżycach? zazdroszczę :-)
Usuń