Paryż, ikona romantyzmu i elegancji. Podobno japońscy turyści przez zestawienie tego wyobrażenia z rzeczywistością lądują w szpitalach i na kozetkach z diagnozą syndromu paryskiego. Chińczycy, którym udaje się wyrwać do Paryża zapadają na depresję. Ich podróżniczy sen się spełnił, cel został osiągnięty, więc dalsze życie nie ma sensu. Nie byłam w Paryżu i nie wiem jak wpłynąłby na mnie. Już się tego nie dowiem, ponieważ miasto, które znaliśmy do piątkowego wieczoru, przestało istnieć.
fot. unsplash.com |
O wielu miastach, które odwiedziłam, chciałabym napisać, a tymczasem dziś piszę o tym, w którym nie byłam. W Paryżu od piątku jest w podróży służbowej mój mąż, a ja miałam straszną ochotę zabrać się z nim. Podczas gdy on pracuje na obrzeżach, ja mogłabym pokręcić się po centrum, posiedzieć w kawiarniach. Pewnie ciężko byłoby o miejsce gdziekolwiek, bo przecież weekend to idealny czas na korzystanie z miasta, wybranie się do knajpki, którą niedawno otworzyli, albo na koncert, albo na mecz.
Piątkowy zamach uderzył w europejski styl życia, precyzyjnie dobierając cele ataku. Każdy z nas mógłby być w tym czasie w jednym z zaatakowanych miejsc. To przeraża i tu właśnie cel zamachowców został osiągnięty. Wraz ze śmiercią tych wszystkich ludzi zginął Paryż, jaki znaliśmy sprzed zamachu, pozostało miasto, które przeżyło traumę, w którym nikomu nie można ufać. A wraz z Francuzami smutek, złość i przerażenie czujemy my wszyscy.
Czuję się zagubiona w tym wszystkim. Ogromnie współczuję ludziom, którzy zostali skrzywdzeni i ich rodzinom. Współczuję również społeczeństwom, w których takie zamachy dzieją się częściej - jak w między innymi w Syrii, czy Libanie. Najgorsze, że to samo zło, którego narzędziami są terroryści, przebiera się również za tych, którzy wydają się być po dobrej stronie. Przebiera się za znajomych i ich znajomych z Facebooka, którzy w komentarzach piszą, że trzeba było torpedować łodzie z imigrantami, "nie wpuszczać tych zwierząt" do nas.
Zło jest bardzo sprytne. Wnika w nas przez niewiedzę i ignorancję, przez brak zasad, nadmierny relatywizm i nadmierne uogólnianie. Przez pychę i egoizm, przeświadczenie o własnej nieomylności. Jedną z form okazywania jedności z Francuzami w cierpieniu jest hasło #prayforparis. Wzburza to kontrowersje, pojawiają się satyryczne rysunki, że za wszelkie religie i modlitwy już dziękujemy, bo to przez nie to wszystko. To też przykład działania zła, przecież nikt nie jest bez winy. W historii świata zabijali i krzywdzili wyznawcy wszystkich religii i ateiści. Zło jest ponad podziałami, tak samo jak ponad podziałami może być dobro.
Jestem wierząca i w tych chwilach odwołuję się do Boga, ale nie tylko z tego powodu dostrzegam siłę hasła #prayforparis. Modlitwa może przybierać różne formy, być wezwaniem do różnych bogów, a dla ateistów może być po prostu ciepłą, pełną życzliwości myślą oddaną ofiarom i ich rodzinom. W tym wszystkim jest jeden wspólny mianownik - oderwanie się na chwilę od ziemskich spraw i emocji, skupienie na duchowej stronie naszego życia i - co najważniejsze - opowiedzenie się po stronie dobra. Tylko dobrem możemy zwyciężyć ze złem, a modlitwa jest naszą bronią w tej walce.
Kiedyś w końcu będę w Paryżu. Choć nie będzie to już miasto sprzed zamachów, mam nadzieję, że mimo ogromnej krzywdy, życie w nim będzie się toczyć normalnie. W knajpkach będzie słychać stukot naczyń i gwar rozmów, w halach będą się odbywały koncerty, a na boiskach mecze. Nie dajmy się sparaliżować strachem. Żyjmy, dokonując dobrych wyborów, zwiększając przewagę na odpowiednią stronę.
- - -
Explain me one more time
When they kill it's a crime
When you kill it is justice
Czuję się zagubiona w tym wszystkim. Ogromnie współczuję ludziom, którzy zostali skrzywdzeni i ich rodzinom. Współczuję również społeczeństwom, w których takie zamachy dzieją się częściej - jak w między innymi w Syrii, czy Libanie. Najgorsze, że to samo zło, którego narzędziami są terroryści, przebiera się również za tych, którzy wydają się być po dobrej stronie. Przebiera się za znajomych i ich znajomych z Facebooka, którzy w komentarzach piszą, że trzeba było torpedować łodzie z imigrantami, "nie wpuszczać tych zwierząt" do nas.
Zło jest bardzo sprytne. Wnika w nas przez niewiedzę i ignorancję, przez brak zasad, nadmierny relatywizm i nadmierne uogólnianie. Przez pychę i egoizm, przeświadczenie o własnej nieomylności. Jedną z form okazywania jedności z Francuzami w cierpieniu jest hasło #prayforparis. Wzburza to kontrowersje, pojawiają się satyryczne rysunki, że za wszelkie religie i modlitwy już dziękujemy, bo to przez nie to wszystko. To też przykład działania zła, przecież nikt nie jest bez winy. W historii świata zabijali i krzywdzili wyznawcy wszystkich religii i ateiści. Zło jest ponad podziałami, tak samo jak ponad podziałami może być dobro.
Jestem wierząca i w tych chwilach odwołuję się do Boga, ale nie tylko z tego powodu dostrzegam siłę hasła #prayforparis. Modlitwa może przybierać różne formy, być wezwaniem do różnych bogów, a dla ateistów może być po prostu ciepłą, pełną życzliwości myślą oddaną ofiarom i ich rodzinom. W tym wszystkim jest jeden wspólny mianownik - oderwanie się na chwilę od ziemskich spraw i emocji, skupienie na duchowej stronie naszego życia i - co najważniejsze - opowiedzenie się po stronie dobra. Tylko dobrem możemy zwyciężyć ze złem, a modlitwa jest naszą bronią w tej walce.
Kiedyś w końcu będę w Paryżu. Choć nie będzie to już miasto sprzed zamachów, mam nadzieję, że mimo ogromnej krzywdy, życie w nim będzie się toczyć normalnie. W knajpkach będzie słychać stukot naczyń i gwar rozmów, w halach będą się odbywały koncerty, a na boiskach mecze. Nie dajmy się sparaliżować strachem. Żyjmy, dokonując dobrych wyborów, zwiększając przewagę na odpowiednią stronę.
- - -
Explain me one more time
When they kill it's a crime
When you kill it is justice
Paryż jest silny, a życie jak nie zabrzmi to surowo toczy się dalej. W niedzielę poza być może miejscami, w których doszło do dramatów, krążyły tłumy ludzi, toczył się zwyczajny handel, ludzie siedzieli w restauracjach. Część zadumana, część wyglądająca jakby nie zdawała sobie sprawy z tego co się stało ale bez żadnych śladów paniki. Tak wyglądał Paryż 12 i 24 godziny po zamachach:
OdpowiedzUsuńhttp://www.wakacjeipodroze.com/paryz-po-zamachach-zdjecia/
Pozdr
Dobrze to słyszeć, bo w mediach pokazuje się to trochę inaczej. Ale emocje lepiej się sprzedają. Dziękuję za podzielenie się relacją. Pozdrawiam gorąco!
UsuńJak w każdym temacie zdania są podzielone. Jedni uważają, że miasto jest piękne a inni, że paskudne.
OdpowiedzUsuńJak mówią: ile rozmówców tyle zdań. Byłem tam kilka razy i żadnej wizyty nie żałuje. Zawsze znajduje w tym mieście coś ciekawego. Na marginesie: nie sądzę, aby zamach zaszkodził miastu. Paryż to potęga ściągająca rok w rok miliony turystów. Myślę, że Ciebie też chętnie zobaczy "u swoich stóp". Moim zdaniem naprawdę warto go odwiedzić. "Paryż, w którym nigdy nie będę" ... heh - zrób nam psikusa i pojedź tam :-)
Hej! Miło Ciebie widzieć :-). Koniecznie tam pojadę, bo to również i moje marzenie podróżnicze. Chcę się przekonać na własnej skórze jak mi tam będzie. Dzięki za podzielenie się Twoimi odczuciami! Pozdrawiam!
Usuń