Przedwczorajszy wieczór na placu Wolności zaliczam do najbardziej wyjątkowych wieczorów spędzonych w moim mieście. Miejsce, które jakiś czas temu raczej świeciło pustkami, od pewnego czasu jest tłem najciekawszych wydarzeń w Poznaniu. Tym razem dzieje się to w ramach odbywającego się aktualnie trzeciego festiwalu filmowego Transatlantyk, ale nie tylko o widzianym filmie chciałabym Wam opowiedzieć.
To, co zwraca uwagę w pierwszej kolejności, to liczba ludzi, którzy na placu ostatnimi dniami przebywają. Miejsce po prostu żyje i panuje w nim prawdziwie festiwalowa atmosfera. Spotkasz tu pewnie kogoś ze swoich znajomych, a przy odrobinie szczęścia - również kogoś znanego powszechnie. Obok nas przespacerowała się drobna Yoko Ono. Nieco później, tuż przed seansem, w odpowiedzi na mój uśmiech, przywitał się ze mną sympatycznym "cześć" sam twórca festiwalu, Jan A. P. Kaczmarek.
NA PLACU I NA FAJNYM JEDZENIU
NA PLACU I NA FAJNYM JEDZENIU
Jeśli nabierze ochoty na przekąskę, możecie skusić się na coś dobrego z jednego z kilku ustawionych tu punktów gastronomicznych. Do smakowania swojej kuchni zaprasza Concordia Taste, a na kawę - mobilna Bike Cafe (dla rowerzystów kawa w niższej cenie!). Do MarchewkoWozu stoi kolejka miłośników bajgli i sałatek, a do nowo-otwartego punktu sprzedaży Wytwórni Lodów Tradycyjnych jeszcze dłuższa kolejka lodomaniaków (i tu znalazłam się też ja). Poza tym, przy specjalnie na potrzeby festiwalu skonstruowanych schodach, funkcjonują dwa bary z napojami (cieszące się jednak mniejszą popularności niż okoliczne Żabki, Kreciki i Jeżyki - Poznaniacy słyną przecież ze swojej oszczędności ;-).
NA PLACU I NA LEŻAKU
NA PLACU I NA LEŻAKU
Do tego, że leżak przestał być sprzętem jedynie plażowym, stając się ciekawym meblem miejskim, zdążyłam się już przyzwyczaić. Podoba mi się idea leżakowania w centrum miasta, więc cieszę się, że i na placu Wolności jest taka możliwość. Leżak, lody i dobra rozmowa - więcej nie trzeba, nawet słońca. Nic dziwnego, że wszystkie siedziska są zazwyczaj zajęte.
NA PLACU I W ŁÓŻKU
To chyba najbardziej intrygująca propozycja tegorocznego Transatlantyku - Łóżkowe Kino Plenerowe. Na placu, pod gołym niebem, ustawionych zostało 60 podwójnych łóżek z pełnym wyposażeniem, mającym zapewnić maksymalny komfort. Oświetlenie, poduszki, zasłony, półki i żywa zieleń - wszystko w harmonijnej, minimalistycznej stylistyce i kolorystyce. Każde łóżko to indywidualna "sala kinowa", w której wyświetlany jest rzucany na ekran film. Już sam widok tego "kina" robi tak niesamowite wrażenie, że kiedy dowiedziałam się, że idziemy tam na seans, to ostatnią rzeczą jaka mnie interesowała było to, na jaki idziemy film :-).
NA PLACU I NA FILMIE
W słynnym dylemacie "do kina czy na film?" w przypadku takiego kina wygrywa to pierwsze, ale by nie krzywdzić filmu dodam, że był ciekawy. Nie przepadam za filmami kostiumowymi, często wydają mi się sztuczne i jakoś nie potrafię przebić się do wnętrza postaci przez warstwy charakteryzacji. "Kochanek królowej" zaskoczył mnie pozytywnie, angażując mnie na tyle, że z uwagą śledziłam poruszające losy głównych bohaterów. Najbardziej oczywiście interesował wątek miłosny - niebanalny, wiarygodny, dobrze zagrany. Była to też przyjemnie podana lekcja historii, a także impuls do refleksji o ludzkiej wolności - tak bardzo oczywistej dla nas dzisiaj, a tak trudnej do osiągnięcia jeszcze kilka wieków temu.
NA PLACU I NA DISCO
To chyba najbardziej intrygująca propozycja tegorocznego Transatlantyku - Łóżkowe Kino Plenerowe. Na placu, pod gołym niebem, ustawionych zostało 60 podwójnych łóżek z pełnym wyposażeniem, mającym zapewnić maksymalny komfort. Oświetlenie, poduszki, zasłony, półki i żywa zieleń - wszystko w harmonijnej, minimalistycznej stylistyce i kolorystyce. Każde łóżko to indywidualna "sala kinowa", w której wyświetlany jest rzucany na ekran film. Już sam widok tego "kina" robi tak niesamowite wrażenie, że kiedy dowiedziałam się, że idziemy tam na seans, to ostatnią rzeczą jaka mnie interesowała było to, na jaki idziemy film :-).
W słynnym dylemacie "do kina czy na film?" w przypadku takiego kina wygrywa to pierwsze, ale by nie krzywdzić filmu dodam, że był ciekawy. Nie przepadam za filmami kostiumowymi, często wydają mi się sztuczne i jakoś nie potrafię przebić się do wnętrza postaci przez warstwy charakteryzacji. "Kochanek królowej" zaskoczył mnie pozytywnie, angażując mnie na tyle, że z uwagą śledziłam poruszające losy głównych bohaterów. Najbardziej oczywiście interesował wątek miłosny - niebanalny, wiarygodny, dobrze zagrany. Była to też przyjemnie podana lekcja historii, a także impuls do refleksji o ludzkiej wolności - tak bardzo oczywistej dla nas dzisiaj, a tak trudnej do osiągnięcia jeszcze kilka wieków temu.
Nie wiem kto wymyślił silent disco, ale idea jest genialna w swojej prostocie. Trzech dj-ów, trzy kanały muzyczne do wyboru, a o tym czego słuchasz w danym momencie decydujesz tylko Ty. W wyposażonych w przełącznik słuchawkach bezprzewodowych tańczysz gdzieś w środku miasta, wraz z innymi uczestnikami, a dla niewtajemniczonego obserwatora wyglądacie jak grupa szaleńców ;-). Pierwszy raz próbowałam czegoś takiego i ubawiłam się jak dziecko. Nawet myśl o tym, że jutro środa i trzeba wstać wcześnie rano, nie była w stanie ściągnąć mnie szybko z "parkietu". Wypożyczenie słuchawek nic nie kosztuje, a wrażenia są warte czekania w kolejce chętnych. Zwrot "nadawać na tych samych falach" ma dla mnie od teraz nowe znaczenie ;-).
Podsumowując i wracając do pytania tytułowego: co robi się na placu Wolności? Na placu "zrobiła się" przestrzeń na dobrą zabawę i warto z tej okazji skorzystać, póki jeszcze letnia pogoda nam na to pozwala.
Podsumowując i wracając do pytania tytułowego: co robi się na placu Wolności? Na placu "zrobiła się" przestrzeń na dobrą zabawę i warto z tej okazji skorzystać, póki jeszcze letnia pogoda nam na to pozwala.
o rany, intrygujące te łóżka.. nie dość, że kinowe to i w plenerze ;)
OdpowiedzUsuńja oczywiście jak się zorientowałam że otworzyli sprzedaż biletów na kino łózkowe to było pozamiatane.
OdpowiedzUsuńmoim #1 na placu wolności w tym roku było wszystko z okazji malta festiwalu, piękna sprawa.