16 maja 2017

Dzień dobry Wietnam [ogólne wrażenia, plan podróży]

Niech mi ktoś powie jak to działa. Dopiero co cieszyliśmy się z zakupu biletów, a tu minęło 10 miesięcy po tym, jak z Wietnamu wróciliśmy. Niektórym zdążyliśmy pokazać zdjęcia i opowiedzieć kilka wietnamskich anegdot, ale większość wspomnień z braku czasu zachowaliśmy tylko dla siebie. Najwyższa pora na pierwszy wpis, zwłaszcza, że narodziła się dobra okazja. 
Kiedy zaczęliśmy planować wyjazd, zakładaliśmy, że w dwa i pół tygodnia zdołamy zahaczyć również o Laos i Kambodżę. To przecież tak dobrze razem brzmi, jest blisko i w ogóle.  Na szczęście ktoś w porę zawrócił nas z tej złej drogi, mówiąc że około dwa tygodnie na Wietnam to i tak mało, wrócimy z ogromnym niedosytem, a co dopiero jeśli jeszcze w plan "wciśniemy" kolejne miejsca. Wskazówkę  przyjęliśmy [z małymi odstępstwami] i całe szczęście, bo ten kraj oferuje tyle, że mógłby podzielić się z co najmniej pięcioma innymi. 
JAK BYŁO?
W Wietnamie było... wszystko, czego nam potrzeba do dobrych wakacji. Od fantastycznej kuchni, miliona rodzajów owoców, pięknych widoków, szerokich plaż, targów spożywczych, przyjaznych ludzi, motocyklowego Ubera, po... śmiesznie tanie piwo i w ogóle znośne ceny. Do tego dochodzi jeszcze zupełnie sposób na życie, może nie hygge, ale jakoś tak bardziej slow. 
CO BYŁO? 
Odkrywanie Wietnamu zaczęliśmy i zakończyliśmy w Hanoi. W międzyczasie odwiedziliśmy Hoi An i Sajgon, spędziliśmy dwa dni na wyspie Phu Quoc i jedną dobę pływając po zatoce Halong. Nasz program [czytaj niżej lub przeskocz 3 akapity], choć dość intensywny, przewidywał sporo miejsca na wypoczynek i azjatyckie płynięcie z nurtem.  
PLAN PODRÓŻY
1. [11.06.] Poznań --> Warszawa [dojazd autem], pierwsze Pho w życiu w warszawskiej wietnamskiej  knajpie, spotkanie z Martą z Babska Robinsonada;
2. [12.06.] Warszawa --> Doha [10:50 - 17:35, Qatar Airlanes], Doha --> Bangok [20:25 - 7:20];
3. [13.06] BANGKOK: krótki spacer po Bangkoku i pierwszy tajski Pad Thai, Bangkok --> Hanoi [14:25 - 16:15, Qatar Airlines]; zakupy owocowe na targu, wieczorny spacer po Hanoi i ogólny zachwyt nad ogarniającym nas chaosem;
4. [14.06.] HANOI/HOI AN: mauzoleum Ho Chi Minha, pagoda na jednej nóżce i więzienie Hilton, Hanoi --> Da Nang [17:10 – 18:55, VietJet Air]; HANOI: rowerowa przejażdżka po mieście świateł;
5. [15.06.] HOI AN: orzeźwienie przy wietnamskiej kawie i smoothiees w CocoBox; rowerowy wypad na plażę i chillout nad morzem;
6. [16.06.] HOI AN: zwiedzanie starego miasta, spotkanie Kazika Kwiatkowskiego; Da Nang --> Ho Chi Min [15:55 - 17:20, JetStar], Ho Chi Min --> Phu Quoc [20:05 - 21:10; JetStar]; przylot na wyspę skazańców; wieczorna kolacja w najfajniejszej restauracji na wyspie;
7. [17.06.] PHU QUOC: w poszukiwanie najpiękniejszej plaży i zwiedzanie kokosowego więzienia;
8. [18.06.] PHU QUOC: plażowawnie na Coco Beach i pożegnanie wyspy; Phu Quoc --> Ho Chi Min [21:45 - 22:50; Jetstar];
9. [19.06.] HO CHI MIN: zwiedzanie tuneli CuChi, wieczorny Sajgon;
10. [20.06.] HO CHI MIN: delta Mekongu, czyli uważaj jakie wycieczki fakultatywne kupujesz;
11. [21.06.] HO CHI MIN:  Agent Orange i muzeum wojny; Ho Chi Min --> Hanoi [20:30 - 22:35; VietJet Air];
12. [22.06.] HALONG BAY: najpiękniejsze widoki Wietnamu, czyli bujamy się (stateczkiem) po zatoce Halong; nocleg na statku;
13. [23.06.] HALONG BAY / HANOI: nieudana lekcja wietnamskiej kuchni i powrót do stolicy;
14. [24.06.] HANOI / TAM QUOC: jednodniowy wypad na "Halong na lądzie", przejażdżka rowerami między polami ryżowymi;
15. [25.06] HANOI / BANGKOK: ostatni wietnamski spacer i przelot do Tajlandii; Hanoi --> Bangkok [16:35 - 18:25; Qatar Airlines];
16. [26.06.] BANGKOK / SIEM REAP: kambodżański city break, Bangkok --> Siem Reap [13:30 - 14:30; Thai AirAsia], wyobrażony zachód słońca nad Angkor Wat (pewnie był, ale za ciemnymi chmurami); ulewa, atak małp i amok;   
17. [27.06.] SIEM REAP: wschód słońca w Angkorze (skryty za chmurami - choć już bez deszczu); pozowanie na Larę Croft; Siem Reap --> Bangkok [15:25 - 16:20; Thai AirAsia]; nocne smakowanie Bangkoku;
18. [28.06.] BANGKOK / DOHA: śpiący Budda i zakupy na Khao San, ostatni tajski Pad Thai; Bangkok --> Doha [20:40 - 23:05; Qatar Airlines]; wypad na miasto i smoothie w dohańskiej medinie;
19. [29.06.] Doha --> Warszawa [8:05 - 13:15; Qatar Airlines]; Warszawa --> Poznań [powrót autem], wieczór w domu :-).
CO BYŁO NAJLEPSZE?
Pozwólcie, że podpowiem zdjęciami. 
Pewnie wpadacie czasem do Wietnamczyka na jakiś ryż słodko-kwaśny czy inne smażone ryże z tofu i warzywami. Jednak żadna niewietnamska wietnamska kuchnia nie oddaje tego, co możesz posmakować na miejscu. Oczywista oczywistość? Tak, ale jeszcze w żadnym kraju nie poczułam tego tak dobitnie. Warszawskie czy berlińskie Pho daje radę, ale nie równa się z takim, które siorbiesz siedząc na plastikowym krzesełku w obskórnej knajpce, po której zapleczu biegają koty. 
Mięsne Pho i grillowane owoce morza prosto z sieci to jedno, ale i roślinożercy będą w Wietnamie szczęśliwi. Tylu rodzajów warzyw i owoców nie widziałam jeszcze nigdy. Podróży nam nie starczyło na przetestowanie wszystkiego. Mój hit: smocze owoce i świeże liczi. 
Słodkolubni nie znajdą może w Wietnamie zbyt wielu cukierni, ale czym jest szarlotka wobec świeżego smoothie z mango lub innych owoców, które kupisz na każdym rogu za mniej niż 5 zł. 
Falę goryczy, że nas tam teraz nie ma, przelewa świetna kawa - z lokalnych ziaren, podawana na lodzie, czarna, z mlekiem skondensowanym lub... surowym jajkiem. 
Żeby nie było, że tam tylko jedliśmy (choć był to jeden z ważniejszych aspektów), z zobaczonych miejsc najlepiej wspominamy zatokę Halong Bay i przejażdżkę rowerową wśród pól ryżowych. Trochę nas już po świecie nosiło i będzie nosić, ale zwłaszcza Halong na długo będzie w naszej ścisłej czołówce.
CO BYŁO NAJGORSZE?
Tak bardzo turystyczny dziś Wietnam nadal pozostaje krajem komunistycznym, mocno nasiąkniętym propagandą. Warto mieć to na uwadze i mieć dystans do niektórych informacji. Na przykład w Hilton Prison, gdzie przeczytamy, że amerykańscy więźniowie cieszyli się w niewoli warunkami lepszymi, niż w luksusowym kurorcie – grali w kosza i śpiewali kolędy, ubierając więzienną  choinkę. 
Wojna, którą kojarzymy z filmów, mocno pokiereszowała Wietnamczyków – psychicznie i fizycznie. Wizyta w sajgońskim Muzeum Wojny szczerze porusza. Można mieć zastrzeżenia co do obiektywności ekspozycji, ale okrucieństwo, jakie przetoczyło się przez ten zielony kraj, nie pozostawia wątpliwości. I nie chodzi tu tylko o interwencję zachodu. Chyba bardziej szokuje to, że Wietnamczycy sami sobie, w myśl przekonań politycznych, potrafili serwować najwymyślniejsze tortury. 
Historii, mimo starannie skonstruowanych narracji obu stron konfliktu, nic już nie zmieni. To, co smuci obecnie to niszczenie Wietnamu przez turystykę. Najpiękniejsze dzikie plaże według Lonely Planet sprzed dwóch lat obecnie zawalone są źle urodzonymi kurortami, a o tym, że to nie jest ostatnie słowo świadczą kolejne place budowy. 
Podczas podróży czytałam „Witajcie w raju”. Nie będę porywać się na moralizowanie, bo nie o to chodzi. Książkę polecam – pogłębia świadomość na temat tego, co stoi za naszymi wyborami turystycznymi. 
Z CZYM  WRÓCILIŚMY?
Zawsze powtarzam, że Azja wciąga. Jedziesz raz i przepadasz, tęskniąc potem za tym chaosem na drogach, za tą kuchnią, dostępnością różnych smaków i przygód. Wietnam to dla nas jak dotąd Azja najlepszej próby. Nie tak dzika jak Indie, nie tak zeuropeizowana jak Tajlandia.
Wróciliśmy z ochotą na jeszcze więcej, choć trochę i z obawą, że kolejne miejsca mogą wypaść już tylko słabiej. Ale nie przekonamy się, dopóki nie spróbujemy.
Na koniec o okazji do publikacji posta, która urodziła się niedawno. Para znajomych, która po Wietnamie podróżowała razem z nami, z wyprawy przywiozła coś więcej niż magnesy na lodówkę. Nie pytajcie jak to się stało, ale w drodze powrotnej 2 + 2 równało się 5, choć nikt wtedy jeszcze nie zdawał  sobie z tego sprawy. 
Fot. N+M, archiwum prywatne
Igor, mały turysto, witaj na naszym pięknym świecie i czuj się zaproszony, by smakować go jak najwięcej. Pierwszy kierunek wybrałeś wyjątkowo dobrze!
Fot. N+M, archiwum prywatne




3 komentarze:

  1. Ciekawe mają te wieżowce. Dzięki za szczegółową fotorelację! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam lecieć do Wietnamu latem 2023, ale na szczęście zmieniłam zdanie i cały budżet przeznaczyłam na Stany Zjednoczone. Wyjechałam na 3 tygodnie z czego tydzień spędziłam w Californii. Na https://sanfrancisco.pl/ czytałam, co tam zwiedzić tanio więc wykorzystałam czas na maxa. Budżet pozwolił mi też na Nowy Jork. Wietnam wolę odroczyć, nie było to moje największe marzenie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...