12 lipca 2014

Lećmy do Kijowa [dlaczego warto + bonus]

Tak się zabawnie złożyło, że Kijów w czerwcu odwiedziłam dwukrotnie: raz z powodów służbowych i drugi raz – zupełnie prywatnych [poprawiny znajomych]. Ani jeden, ani drugi wyjazd nie był  więc typowo turystyczny, ale przy okazji poznałam trochę to miasto. Poznałam je przynajmniej na tyle, aby stwierdzić, że jest minimum kilka powodów, dla których warto wybrać je jako cel podróży, zwłaszcza w najbliższym czasie.

Jestem taka mądra, bo już wróciłam. Cała i zdrowa, dwa-zero dla mnie. Przed wyjazdem nasłuchałam się oczywiście wielu "uważaj na siebie" oraz innych rad - jak to, że powinnam wziąć kamizelkę kuloodporną i nie wychodzić po zmroku. Kłamałabym mówiąc, że nie miałam żadnych obaw, ale na szczęście okazały się bezpodstawne. Do kwestii bezpieczeństwa jeszcze wrócimy. Do stolicy Ukrainy również bym wróciła, będąc tam po raz trzeci, gdyby nie brak czasu i urlopu. Warto lecieć do Kijowa, bo....

1. ...JEST CZYM, DOKĄD I ZA NIEDUŻO

Można by założyć, na podstawie powszechnie panującego przekonania, że droższe = lepsze, że 20-godzinna tułaczka pociągiem do stolicy Ukrainy będzie kosztowała mniej niż przyjemność 1,5 -godzinnego lotu. Jest jednak zupełnie inaczej. Zapewne dzięki niskiemu kursowi hrywny, ceny biletów lotniczych obecnie zaczynają się od 250 złotych w dwie strony, podczas gdy cena biletu na pociąg w jedną stronę to 400 złotych. Lecąc oszczędzamy więc nie tylko czas, ale i pieniądze. Do wyboru mamy trzech operatorów: z Warszawy Okęcie LOT oraz Ukraine Airlines, a także – nieco tańszy – Wizzair Ukraine z Katowic Pyrzowice. Co ciekawe, we wszystkich liniach w cenie biletu wliczony jest duży nadawany bagaż (polityka ukraińskiego Wizzaira jest nieco inna niż węgierskiego), co jest bardzo ważną informacją [patrz: punkt kolejny]. Jeśli chodzi o lotniska docelowe mamy dwie opcje: droższy i dalszy Borispol (około 30 km od Kojowa; tu lata LOT i Ukraine Airlines - kto bogatemu zabroni) oraz port lotniczy Żuliany, znajdujący się w samym mieście (bardzo przyjemne lotnisko swoją drogą).

2. ...JEST DOBRZE I TANIO

Pierwsza wizyta w ukraińskim sklepie może przyprawić o dreszcz. Ceny z dwoma zerami nie są rzadkością. Kiedy jednak przypomnimy sobie jaki jest aktualny kurs hrywny, zaraz robi się lżej na sercu. Dla Ukraińców nie jest to sytuacja dobra, dla nas, przyjezdnych – wymarzona. Sytuacja walutowa pozwala na prostą kalkulację: dzielimy kwotę przez cztery, ewentualnie zaokrąglamy lekko w górę (wiadomo – przewalutowanie, no i banki z czegoś żyć muszą). Za dobrą kawę z ekspresu od ulicznego sprzedawcy dostaniemy za 8 UAH, piwko w sklepie za 10 UAH (niewiele więcej w pubie – około 12 UAH).  Jest na Ukrainie sporo do wypróbowania, ale ja najbardziej uwielbiam ich słodycze. Koniecznie zajrzyjcie do sklepu Roschena przy ulicy Chreshatyk (główna aleja w centrum), gdzie poczujecie się jak krainie Willy'ego Wonki. Ja już od samego zapachu jestem pijana, ze szczęścia :-). Jeśli preferujecie inne upojenia i jesteście już duzi, zajrzyjcie do jakiegokolwiek spożywczego - chociażby marketu Billa tuż obok Roshena - i zaopatrzcie się w dobrą ukraińską wódkę, np. Moroshę (niecałe 40 UAH za 0,5 litra). Na okazję tych zakupów przyda się właśnie duży bagaż i trochę miejsca w nim [uwaga na przepisy celne: jedna osoba nie może przewieźć więcej niż 1 litr wysokoprocentowego alkoholu].

3. ...JEST PRZYJEMNIE, CAŁKIEM ŁADNIE I ZIELONO

Latem zwiedza się fajniej, co tu dużo gadać. Dłuższe dni, słoneczko, ciepełko i restauracyjne ogródki. Miasto ożywa chętnymi do wychodzenia z domu ludźmi, imprezami plenerowymi i fontannami, w których kąpią się dzieciaki. Nie inaczej jest w Kijowie. To miasto jest bardzo zielone - po pierwsze tysiącami rosnących tu kasztanowców, po drugie parkami i skwerami, w których wypoczywają mieszkańcy, po trzecie - elewacjami kamienic, pomalowanymi w "łazienkowych" odcieniach mięty i pistacji.  Takie widoki najlepiej smakują latem - zwłaszcza, że centrum miasta bardzo wygodnie zwiedza się pieszo. Jest tu też metro, a bilety dużo tańsze niż bezmetrowa komunikacja w Poznaniu za jeden przejazd płaci się 2 hrywny, czyli około 50 groszy. Świetna opcja aby zobaczyć bardziej oddalone dzielnice lub poznać miasto przy słabej pogodzie. Lepiej jednak nie zostawiajcie wizyty w Kijowie na potem, złaszcza, jeśli nie macie futrzanego kożucha (tutejsze zimowe must-wear): zimy bywają tu okrutne, 30 stopni poniżej zera utrzymuje się przez wiele tygodni. Za to latem na ulicach Kijowa królują sukienki i wianki we włosach. Codzienny dress code kobiecy jest tu zwykle bardziej glamour niż mój na Sylwestra. Kijowskie kamienice też mogą poszczycić się niegorszymi stylizacjami:  lekko secesyjne motywy, tajemnicze dekory, no i wspomniana kijowska zieleń.


4. ...JEST "CIEKAWIE"

Chińska klątwa głosi: "Obyś żył w ciekawych czasach". Dla Ukrainy czasy są właśnie w tym sensie "ciekawe", bo historycznie przełomowe. Rewolucja nie obyła się bez ofiar, a będące w jej tle centrum Kijowa jest obecnie jednym wielkim miejscem pamięci. Majdan Niezależności i dochodzące do placu uliczki, chociaż już spokojne, nadal tkwią w pewnej gotowości: w namiotach pozostała część ludzi, barykady stoją jak stały, ruch samochodowy po głównej Alei – Kreshatyk – jest wstrzymany. I chociaż panuje lekko festynowa atmosfera, sprzedawane są pamiątki i uliczne jedzenie, to jednak ślady po ostrzeliwaniach i świeże kwiaty przy symbolicznych nagrobkach ze zdjęciami ofiar nie pozwalają zapomnieć o tym, co działo się tu kilka miesięcy temu. Warto zobaczyć tą niezagojoną jeszcze ranę na własne oczy, jakkolwiek nieprzyjemny jest to czasami widok. O tym będą się uczyć na historii nasze dzieci, tak jak my uczymy się o Poznańskim Czerwcu '56. Te wydarzenia mają z resztą trochę wspólnego, przez to chyba łatwiej jest nam zrozumieć Ukraińców. Nawet dosłownie: język ukraiński, który coraz częściej wypiera rosyjski, jest znacznie bardziej "słowiański" w brzmieniu i wiele słów brzmi bardzo podobnie, jak po polsku.


5. ...JEST BEZPIECZNIE (RACZEJ)

Na wschodzie Ukrainy toczą się walki, jednak w samej stolicy jest bezpiecznie. Oczywiście - zwykle jest spokojnie, dopóki w końcu się coś nie wydarzy - ale aktualna sytuacja w Kijowie pozwala przypuszczać, że nie ma tu większego zagrożenia niż gdziekolwiek indziej. Pokojowe wiece na Majdanie odbywają się dość często, zdarzają się również mniej pokojowe manifestacje w różnych częściach miasta (np. połączone z wybijaniem szyb) jednak turyście nie angażującemu się w te zgromadzenia nie powinno nic grozić. Na Ukrainie obserwuje się wzrost zachowań patriotycznych, w oknach i na ulicach wiszą flagi, ludzie ubierają się w tradycyjne ludowe koszule - wyszywanki, a panie noszą wianki we włosach. Widać dumę z przynależności do tego narodu, a także chęć przynależności do Europy, do której Ukrainie coraz bliżej. Jedyna wrogość, jaką się okazuje to wrogość wobec Rosji, Putina, a także byłego prezydenta. Ostrożność trzeba zachowywać tak samo, jak wszędzie. Ja miałam wrażenie, że jest bezpieczniej niż w Polsce - na ulicach mniej dresiarstwa i chłopaczków szukających zaczepki.


SUMMA SUMMARUM
Mnie Kijów zaskoczył pozytywnie. Za pierwszym razem wyleciałam z lekkim niedosytem (i zdecydowanie za małym zapasem czekolady), dlatego też chętnie wróciłam tam po raz kolejny po niecałych dwóch tygodniach. Zobaczyłam coś więcej niż za pierwszym razem, pokręciłam się po tajemniczych uliczkach, nacieszyłam się atmosferą miasta i Majdanu, a do tego zrobiłam większe zakupy...


+ BONUS
Tak sobie myślę, że warto się dzielić. Dlatego też chętnie podzielę się z Wami, częstując czekoladą mleczną z biszkoptami. Niestety Roshen nie zaproponował mi stanowiska ambasadorki marki w Polsce, to moja prywatna inicjatywa, więc "nagroda" czysto degustacyjna, ale smaczna :-). Szczegóły na facebooku.



6 komentarzy:

  1. Czekolada Olienka, jaka cudowna!
    W ogóle Wschód kusi, ale chyba za duży ze mnie tchórz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olenka podobno jest kultowa i powstaje od czasów ZSSR. A wschód polecam, jest trochę dziko, jak u nas kiedyś, ale fajnie :].

      Usuń
  2. pięknie tam. ja na razie ukreinę odpuszczam, z wielkim żalem, niestety :( wolę nie ryzykować :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ostatnich wydarzeniach też miałabym dylemat czy lecieć. Tak jak pisałam - jest spokojnie, dopóki się coś nie zdarzy... :/. Szkoda, bo to ciekawe miasto.

      Usuń
  3. skad ty wzielas te opisy, ceny, i ogólne wrażenia, była taka raz, dwa razy i mysli ze rozumy pojadła

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...